avatar_9285 izis


2024-02-08 00:37:20
Wracam do tego obrazu raz po raz i ciągle zatrzymuje mnie na dłużej ten wizerunek seniorki. Bliska perspektywa, onieśmielone spojrzenie uciekające w bok (jakby nie była oswojona z obiektywem) i lekki uśmiech, sugerują osobiste okoliczności w jakich powstał ten kadr. Moment na tej fotografii uważam za trafiony i w moim odczuciu zdradza bliskie relacje portretowanej pani z fotografem. Rysy na twarzy staruszki wskazują na jej dobroć, pokorę, przywiązanie do wartości konserwatywnych i pobożność. Z technicznego punktu widzenia ostrość jest dobrze osadzona: na oczach i zmarszczkach - charakterystyczne dla portretowania seniorów. Kadr w kwadracie zgrabnie zagospodarowany wszelkimi liniami i plamami w tle. Prawa dolna część kadru zawiera, co prawda widoczne elementy faktury płaszcza (ja może bym je rozmyła), jednak w kontrze do czerni rekompensują jej obciążenie. Wszelkie czernie w kompozycji dość kontrowersyjne. Odnoszę wrażenie, że autor pozbawił je faktury, by wygłuszyć niepotrzebne detale - dla wyeksponowania psychologicznego rysopisu staruszki. Światło zastane dość ostre na twarzy - myślę, że również celowo zagrały tu kontrasty (rozpoznaję ten autorski specyficzny sposób obróbki). Autorowi udało się wywołać we mnie stan, w którym zaglądam do wewnętrznego świata prezentowanej postaci i dostrzegam w niej pozytywne cechy osobowości. W mojej ocenie jest to świadomy portret i jestem za jego publikacją.


2024-01-22 10:46:09
Jak na moje oko i moje poczucie estetyki, zdjęcie nie kwalifikuje się do publikacji w Niskiej Galerii. Dlaczego? Poniżej analiza. Za dużo napięcia w dłoniach - tak dużo, że posklejały się paluszki obu rąk, a perspektywa sprawia, że anatomicznie wydają się nienaturalnie pulchne i krótkie. Twarz żółto-pomarańczowa, dekolt i tors porcelanowe, prawe przedramię brązowe - uważam to za wadę. Brak jednolitości skóry w różnych partiach ciała. Można oczywiście bawić się światłem i tworzyć świetlną mozaikę, ale intuicyjnie czuję, że nie to było zamiarem fotografa (raczej próbował klasycznie pokazać piękno kobiecego ciała, niż zaprezentować go turpistycznie) - a za tym idzie brak panowania nad światłem, które jednak razi w odbiorze. Jeśli chodzi o kompozycję uważam, że dłoń nie powinna sięgać aż tak blisko krawędzi. Centralne kadrowanie również nie należy do najszczęśliwszego wyboru - jest co prawda uzupełnienie w postaci łuny światła, ale to zbyt mały element. Zamiast tego, zgrabniej wyglądałyby w kontrze do lewej strony konary innej choinki. Grymas na twarzy komunikuje o tym, że modelka chce już zakończyć pozowanie, za duży biustonosz (fiszbiny powinny ładnie otulać obie piersi, a tu drut kończy się na środku mostka) - nic dziwnego że ją uwiera. Tak odczuwam ten portret - może dlatego znalazł się w Ciemni, bo nie ja jedyna głosowałam przeciw publikacji? Analiza oczywiście jest moją osobistą uwagą i starałam się w miarę prosto i konkretnie wyliczyć błędy, które dostrzegłam po kliknięciu na pełny ekran.


2022-10-05 13:55:43
Długo zastanawiałam się nad tym, czy objaśniać wykonaną przeze mnie fotografię, zważywszy na tendencje, że na foto-portalach atakowani są autorzy, nie zgadzający się z opinią "demokracji".  Podejmę się jednak obrony mojej pracy, z trzech powodów:  - ogromnego szacunku do osoby fotografowanej i czasu, jaki mi poświęciła; - zwyczajnie jest mi przykro, że moje umiejętności fotograficzne zostały sprowadzone do parteru oraz potraktowane jako robienie krzywdy kobiecie - uważam, że kompletnie nie zrozumiano konwencji tego pół-aktu, został potraktowany tendencyjnie, czysto technicznie  a warto jednak nieco zmienić perspektywę Odbiorcy - samo jednak to nie nastąpi, jeśli będę siedzieć z założonymi rękami. Konwencja : Monika - tak na imię ma dziewczyna ze zdjęcia, od samego początku wiedziała, że zamierzam przedstawić ją w naturalny, bezkompromisowy sposób. Wielokrotnie upewniałam się :"Monika, czy na pewno?" - "Foć, nie gadaj! Nic nie poprawiaj, ma być prawda!" Druga ciąża, drugie dziecko, niosą ze sobą ogromną radość, ale i odpowiedzialność i trudy : nieprzespane noce, częstomocz, rozstępy, cellulitis, parę kilogramów więcej, opuchnięte nogi, bóle stawów i kręgosłupa - to tylko nieliczne niedogodności, z którymi my kobiety musimy się zmagać w "stanie błogosławionym",  ale miłość do dziecka powoduje, że kobieta przestaje stawiać siebie na piedestale, przestaje przejmować się nie doskonałym, innym niż dotychczas wyglądem (bynajmniej Monika tak właśnie ma!), przestaje być egocentryczna: "Mam to w nosie, że tak wyglądam, kocham swoje ciało, bo ono wydaje nowe życie! Pokaż mnie taką, jaka jestem". I taka właśnie była idea poczynienia tego kadru! Odważnie, naturalistycznie ukazałam młodą kobietę, bez roztkliwiania się nad każdą częścią jej ciężarnego ciała. Czy na pewno ją "zdruzgotałam",  jeśli ona tak tego nie czuje, czy są to tylko subiektywne odczucia, spowodowane kompleksami Odbiorcy?  Kompozycja : Drzewo umiejscowione w pobliżu pełnego brzuszka, jak słusznie zauważył Vonbitto, jest symbolem życia, wieczności, wszak wydając potomka na świat przedłużamy swoje pokolenie - dość prostolinijnie podana jest ta koncepcja.  W kwestii zastanego światła, "przepału" (jednorodnej plamy) nie widzę na moim monitorze, a bladość skóry modelki, skutecznie odseparowuje ją od otoczenia - nie dostrzegam także, by tło dominowało, wręcz przeciwnie, zdecydowanie to ona stanowi motyw główny. Kompozycja otwarta, lekkie przesunięcie dziewczyny i drzewka na lewo równoważy kępa trawy po prawej stronie. Górne prześwity między liśćmi traktuję jako naturalną ramę w kontrze do pasma trawnika w dole.  Dlaczego Monika zasłania się do aktu? Byliśmy w miejscu publicznym (w parku), pogoda była na granicy "ciepła-zimna" i pomimo intymnego zakamarka,  od czasu do czasu ktoś się pojawiał. Ta delikatna krępacja Moni była tak naturalna i kobieca, że uznałam ją za ujmującą i godną uwiecznienia. Nic w tym niesmacznego, że przysłoniła najbardziej intymne strefy swojego ciała.  Tyle ode mnie :)


2020-01-30 23:31:00
Ujęcie wykonałam wczesnym porankiem, gdy synowie : Szymon z Wojtkiem w pełni energii, uruchamiali swoją wyobraźnię. Dzieci są dla mnie wszystkim i to one, i magiczne chwile z nimi spędzone, czynią mnie szczęśliwą mamą. Syn bardzo lubił bawić się zepsutą klamką. Często ją rozmontowywał i wkładał z powrotem - dla Niego była to inspirująca zabawa. Ta złota klamka skojarzyła mi się z dążeniem do poznania tego, co nieznane, z poszerzaniem horyzontów - lśni, ona, zachęcając młodego odkrywcę do jej użycia. Światło dodatkowo podsyca atmosferę tajemnicy.  Lata lecą, a moje latorośle nie chcą już być fotografowane, jak wtedy, ale cieszę się, że te najwspanialsze lata ich dzieciństwa udało mi się uwiecznić w swoich kadrach. Do tej fotki mam szczególny sentyment, dlatego zdecydowałam się umieścić ją w kategorii : "Moje najlepsze zdjęcie".


2019-03-18 17:58:09
Pamiętam, jak zaczęłam przygodę z fotografią i na jednym z foto-portali dowiedziałam się o istnieniu złotego podziału i trójpodziału kadru i innych podstawowych zasadach. Dla mnie to było takie wielkie WOW, że (przyznam ze wstydem) później wręcz z linijką w ręku, przeglądałam zdjęcia, oceniając je pod tym kątem (była też tam taka zakładka, jak u nas INFERIA). Natychmiast dyskwalifikowałam prace, które nie mieściły się w ramach tej złotej zasady, ignorując pozostałą część obrazu. Na dzień dzisiejszy, unikam tego, ponieważ zauważyłam, że zdjęcia, które nie podchodzą pod kanony, są dla mnie znacznie ciekawsze, intrygujące, działają na moją wyobraźnię i podświadomość. Czasem też drażnią i prowokują. Nie umniejszam oczywiście wartości stylu prac, które są piękne, estetyczne i popularyzowane. W przypadku powyższej fotografii spodobał mi się nastrój błogości i lenistwa.  Siedząc na plaży i dumając nad lekkością tej chwili, naszła mnie intencja, że to tylko pozornie wyglądająca frywolność, pozorne szczęście. Widziałam w oddali ludzi korzystających z darów natury, cieszących się morskimi urokami...a na piasku leżącą kobietę w błogostanie, opalającą się na czerwonym kocyku. I właśnie ten czerwony materiał i leżąca "plackiem" dziewczyna, stały się podjudzaczem mojej wyobraźni, która posunęła się znacznie dalej. W edycji usunęłam twarz, stwarzając imaginację braku głowy i kałuży krwi. W oryginalnym kadrze postać leżała w anatomicznej całości. Chciałam tym zabiegiem podkreślić dramatyzm moich skojarzeń. Sporadycznie, w prozaicznych momentach nawiedzają mnie czarne, niespokojne myśli, które często burzą mój sielankowy nastrój. Zdaję sobie sprawę z irracjonalności odbioru tego wydarzenia i z ryzyka, jakim jest ujawnianie tak negatywnych wyobrażeń, to jednak wybronię się stwierdzeniem, które powtarzają  psycholodzy, że: "nie ma ludzi zdrowych, są tylko niezdiagnozowani" ;)


2019-02-25 14:13:12
Czytając analizę Sandevi, również pragnę się odnieść do ostatnich uwag na FF mających na celu prymitywizowanie wartości konceptualnych prac (gdzie edycja pozwala na stworzenie kreatorskiej wizji autora). Pozwoliłam sobie na umieszczenie tego komentarza w analizie, aby był bardziej widoczny dla innych. Uważam, że post-processing nie jest przejawem nieumiejętności fotograficznych, a wręcz przeciwnie. Często najpierw trzeba je opanować, aby pójść "dalej" w swoje zakamarki umysłu. Dla mnie i dla wielu innych grafika, czy fotografia kreatywna jest odskocznią od codzienności (a takową jest dla mnie klasyczna fotografia). Wszystkie kategorie (w tym i manipulacyjna) wymagają dużego nakładu pracy oraz inwencji twórczej ze strony autora (z tym, że progresywna, to dodatkowe spędzone godziny nad procesem tworzenia). W przypadku powyższej pracy kadr został nienaruszony. Na obraz nałożonych zostało kilka tekstur. Dużo czasu poświęciłam na pracę z modelami, a później jeszcze na realizację tematu w edycji. Uważam, że warto poszerzać horyzonty i nie ograniczać się tylko do samej fotografii - owszem, wartością jest umieć wykonać naturalne, czy środowiskowe zdjęcia np. portretowe lub pejzażowe, ale jeszcze cenniejsze jest żonglowanie na wielu płaszczyznach twórczych, w różnych kategoriach i technikach wykonania. Nie polecam apatii fotograficznej! A wręcz nakłaniam do eksperymentowania. Jest to na pewno wyzwanie, ale opłacalne, bo satysfakcja płynie z tego przeogromna!


2018-11-24 10:59:01
Klikam na zdjęcie, głosuję na tak...ale zaraz, zaraz! Jako jedna z nielicznych pomyliłam się widząc jakość głosowania?  Zatrzymałam się przy tej fotografii, by doszukać się mankamentów przemawiających za tym, dlaczego "powinna" zdaniem większości trafić do Ciemni. Analizując ją pod względem treści oraz techniki, dochodzę do wniosku, że to całkiem ciekawe ujęcie i w nastroju, i w opowieści. To zdecydowanie historia o nostalgii, tęsknotach i przemijaniu. Okulary na głowie (nie na oczach, to też ważne!), również mają tu swój mocny przekaz. Wzrok młodej dziewczyny, podąża za czymś utęsknionym, za czymś, co za chwileczkę dobiegnie końca. To przełomowy moment. Dłoń nałożona na ramię, symbolizuje pożegnalne, braterskie zobowiązanie: "będę pamiętać!"  Kadr wygląda jak zatrzymany moment z jakiegos filmu o wakacjach, młodzieńczych ideałach, dorastaniu, silnych więzach i emocjach. Szum i paprochy (analog) nie wadzą, a wręcz nadają charakteru tej pracy. Odnoszę wrażenie (być może mylne), że to stara fotografia, wyjęta z szuflady - nastrojem przypomina lata 80-te. Kompozycja na plus : wyważona, staranna, nawet w prawym górnym rogu mocniejsze ziarno ją równoważy (plamy i szumy też można wykorzystywać do tego celu, czemu nie?). Jedynie co mi przeszkadza, to jasna otoczka wokół ramienia widoczna najbardziej po prawej stronie kadru. Podciągnęłabym też ciut więcej kontrastu. W moim odczuciu nie dyskwalifikuje to tej pracy do GN. Nie pozwolę spuścić do miejsca niedocenionego! :D To dobry portret, niecodzienny portret! Publikuj piękną "Viki"!


2018-11-21 11:28:36
Powracam do tej pracy od kilku dni... i dopatruję się w niej autoportretu psychologicznego Autora. Dlaczego nazwałam ją autoportretem, choc fizycznie nią nie jest? Odniosę się do trywialnej sytuacji, kiedy to mój syn ucząc się poprawnej  jazdy na rowerze, często wywracał się na ziemię, po czym wstawał i jechał dalej, niewzruszony, nie marudząc i nie płacząc. Uśmiechając się nazywałam go "betonowym łbem", za brak rozpaczy i zniecierpliwienia z powodu porażek, za determinację. Dziś jeździ wyśmienicie na dwóch kółkach, jako 4-latek, czasem za nim nie nadążam, tyle ma siły w nogach. "Betonowy łeb", to taka moja analogia do fotograficznej postawy Autora. Jest tu z nami dłuższy czas, chwyta ciekawe momenty. Zauważyłam także, że jego ujęcia również trafiają do Ciemni, jako niezrozumiane, ale On konsekwentnie dąży do celu...i trzeba przyznać, że tworzy coraz ciekawsze , przyciągające wzrok widza kadry. Postać z fotografii odbieram, jako niewzruszoną. Ktoś ją nawet kijem bejsbolowym potraktował, ale nie udało się jej znokautować. Mimo pęknieć i zadrapań, skorupa wciąż gruba i mocna. Rysów twarzy nie widać, ani spojrzenia, ani niczego, co miałoby zdradzać słabość i być może skrywany emocjonalizm.  W kwestii technicznej pewnie kadrowałabym nieco szerzej, aby można było stworzyć wielowątkowość  tego obrazu, ale wówczas zatraciłaby się tu namiastka psychologiczna "bohatera", a o to prawdopodobnie Autorowi chodziło, by ją wyeksponować. Fotografując ujawniamy siebie, świadomie lub nie i ta praca w moim odczuciu mocno to uzewnętrznia. KONTRA ZASŁUŻONA. PS. na awatar w sam raz :D


2016-11-19 18:32:33
Ze względu na kontrowersje związane z moim osobistym cieniem na ścianie, poczułam się przywołana do tablicy, tak więc zabieram się za obronę swojej pracy. Analiza nie jest moją mocną stroną, ale przez chwilę powalczę o to, aby przekonać widza do mojej koncepcji. Kompozycja zrównoważona została nie tylko rekwizytami, lecz również plamami świetlnymi i intensywnym kolorem niektórych elementów w kadrze. Na pierwszym planie dziecko i jego artystyczny wyraz, rysunek pokolorowany na miarę jego manualnych umiejętności. Chłopiec w stroju typowo domowym chwyta dynię - niczym cenny kielich - którą narysował. Wykazuje zdolności twórcze. Są one dla niego niezwykle ważne. Dzięki nim może uzewnętrzniać swoje spojrzenie na świat. Na drugim planie dominują światłocienie. Z premedytacją pokazałam siebie jako mamę, która nie dość, że wykonuje zdjęcie własnemu dziecku, to ukazuje swoisty, intymny autoportret : z miłością wspiera, troszczy się o dziecko, które skierowane w jej kierunku nachyla główkę, jak do błogosławieństwa. Mama swojemu synowi z sercem błogosławi. To wyjątkowa relacja! Z ułożonych ramion i głowy mojej postaci można zauważyć serce, choć pokazane dość abstrakcyjnie - ja je zauważyłam już przed naciśnięciem migawki, szkoda było mi to zignorować i nie pokazać. Tyle ode mnie, a czy to widoczne czy nie, to już kwestia wrażliwości Odbiorcy. Dzięki i miłego fotoferyjnego wieczoru!!!


2016-02-17 07:30:03
W odpowiedzi na analizę simonsssa, który uznał, że fotografia powinna być inaczej skadrowana i nie zawierać niepotrzebne przedmioty, zdecydowałam się podjąć obrony tej niepoprawnej pracy. Gdybym inaczej skadrowała i nie umieszczała tych przedmiotów, byłaby to całkiem inna fotografia o innej treści. Świadomie umieściłam je w kadrze, mieszając w ten sposób świat surrealistyczny z realnym (również dla uzupełnienia kompozycji). Elementy rzeczywiste takie jak papierowy motyl, kawałek drewnianego mebla, fragment konaru topoli silnie ze sobą korelują. Umiejscowienie siatki również nie jest przypadkowe, uzupełnia kadr w kontrze do przeciwnego miejsca, w którym znajduje się zagięta w łuk "wędka". W naszym świecie mieszają się ze sobą dwa światy, właśnie ten rzeczywisty - nieidealny - i nierzeczywisty. Czy tytuł powinien nawiązywać koniecznie do motyli? Użyłam analogii, ale czy trafi do Odbiorcy? To już kwestia indywidualna.


2015-12-03 14:44:36
Co widzę? Pionierski pejzażyk w konwersji BW przedstawiający jezioro wraz z masywami górskimi, na którym coś się dzieje. Jest niebezpiecznie za sprawą czarnych, gęstych chmur i rzęsistej ulewy, są ryzykanci na samotnie płynącym jachcie, którzy (prawdopodobnie) dobijają do portu, aby dołączyć do przycumowanych przy brzegu "kolegów", widać łunę świetlną padająca koło wysokiego krzyża. No właśnie..i ta łuna (znajdująca się w silnym punkcie kadru) może z pozoru nieco odbierać uroku całej fotografii, ale w moim odczuciu nadaje ona (wraz z kontrastowymi chmurami) całego charakteru i dynamiki. Technicznie i w edycji mogłoby być lepiej, a mój wzrok domaga się większej widoczności na PE. Mimo wszystko bardzo oryginalna odsłona i na Ciemnię nie zasługuje.


2015-02-17 21:16:07
Inspirujące!!! Brzmi jak pigułka "Mężczyźni są z Marsa, Kobiety z Wenus" John?a Gray?a :D Mam nadzieję, ze autorka nie obrazi się, jeśli moja interpretacja wyjdzie troszkę poza jej intencje i przekaz :) Jednoznacznie widzimy tu nawiązanie do relacji damsko-męskich i oczywiście jest to znaczne uproszczenie : kobieca postać na górze - ułożenie stopy w baletnicę jest analogią do płci pięknej, natomiast ta z kaktusem - do mężczyzny "brutala". Ale czy rzeczywiście brutala? BYNAJMNIEJ !!! Kobieta wdzięcznie pozuje na balonie, pełnym jaskrawych kolorków i serduszek ? najwyraźniej buja w obłokach - rękę ma uniesioną jakby czegoś wyczekiwała. Czego? Uniesienia, romantyzmu, może jakiejś wyidealizowanej miłości? Wygląda na to, że ma nierealne żądania. Oczekiwania jej są tak mocno przejaskrawione i nadymane, jak ten nierzeczywistych rozmiarów balon. A co z tym wszystkim może zrobić jej Wybranek-realista? Bezceremonialnie ściągnąć na ziemię :D I za to my, kobiety KOCHAMY SWOICH MĘŻCZYZN!!! :D


2015-01-31 22:02:03
Zaciekawiła mnie to fotografia wyzwalając moją wyobraźnię :) Mężczyzna idący o kuli, nie starzec, raczej w wieku średnim, pogodzony z losem. Zamknięte drzwi za jego plecami symbolizują różne etapy w jego życiu, które są już pozamykane, przeżyte. Za nim stoją mosiężne donice z dwoma drzewkami, mężczyzna jest owdowiały, ale zapewne nie samotny. W górze i z perspektywy fotografa umiejscowionych jest wiele okien, jako symbol otwartości. Ten człowiek nie może być samotny, nie z taką postawą! Pomimo swoich trudnych doświadczeń i choroby jest pełen nadziei, bezpretensjonalności i ofiarności - delikatna, nienachalna kolorystyka optymistycznie nastraja ten obraz. Nasuwają mi się pozytywne skojarzenia dotyczące przyszłości tego bohatera. Tuż przed nim wiszą szyldy z osobami w przyjaznym uścisku oraz śnieżna gwiazdka nadziei. Odczuwam tu wiele pogody ducha w jego JUTRO. Czekają go jeszcze nie jedne rodzinne, wigilijne święta. On, jako dziadek w gronie wnuków i dorosłych już dzieci, nadal doświadcza różnych przeżyć. Nie popadł w wegetację - mimo choroby - trudów - idzie prężnym krokiem, nie oglądając się za siebie. Wyjątkowo mocno rzucają mi się w oczy napisy ROOM (pokój). Zapewne ten człowiek jest już zmęczony, chce być już w domowych pieleszach i siedzieć sobie wygodnie w fotelu z filiżanką gorącej herbaty z ROOMEM :D Oczywiście życie tego człowieka nie musi pokrywać się z prawdą. Ot, tak mnie jakoś fantazja poniosła, gdy dostrzegłam tę fotografię. Według mnie jest to trafnie złapana chwila w optymistycznym nastroju. Kadr ładnie zrównoważony i pozamykany. Na pierwszy rzut oka miałam wrażenie, że leci w prawo, ale zwróciłam też uwagę na to, że chodnik i krawężniki biegną równiutko, tak więc, nie ma się czego czepiać, jeśli chodzi o tę kwestię.


2015-01-18 00:21:32
Pozwolę sobie na opis mojej osobistej percepcji treści tego utworu. Uważam, że jest to świetna analogia do życiowej drogi człowieka. Męska sylwetka wędruje po wodzie (po czymś z pozoru niestabilnym, a jednak mającym rację bytu) bez walizki, bez niczego? ot, w ubraniu, jakby więcej mu nic nie było potrzebne. Nieustannie towarzyszy mu jego cień (intymny bagaż doświadczeń). Wyzbycie się ograniczeń (chodzenie po jeziorze), nadaje sens wędrówce, którą podąża człowiek. Determinacja sprawia, że niemożliwe staje się rzeczywistością, zjawiskiem całkiem naturalnym, wręcz banalnym. Co jest u kresu drogi? Dostrzegam tu element chrześcijański (postać w tle światła, ramionami skierowanymi ku niebu, pomiędzy drzewami - jako symbol komunikacji z Bogiem, symbol wieczności). Piękny to obraz, ujmujący nie tylko estetyką, ale także uwalniający emocje, refleksje, a także ukazujący niezwykłą kreatywność Autora.


This page was created in 0.033977031707764 seconds