2025-05-20 23:50:58
To był jeden z tych najzwyklejszych dni na podlaskiej wsi
Wypiła kawę na czczo, później umyła zęby i wyszła na podwórze...
Na zewnątrz czekały ją kolejne dwa koty, których akurat nie tuliła do snu minionej nocy
Poszła zatrzaskując za sobą furtkę!
Dwa tygodnie wcześniej, w dwóch największych donicach przed domem, zasiała słoneczniki, o których zupełnie zapomniała...
Dziś sama jest Słonecznikiem
Kwitnie
Choć ktoś chwilę wcześniej o Niej zapomniał.
W związku z tym, że to co najcenniejsze może mieć widz dla autora w postaci interpretacji jego dzieła, jest notorycznie sprowadzane do parteru ;)
Jestem zmuszony oprócz kilku wartościowych słów, napisać również trochę dyrdymałów...
Drogi widzu
Zwróć proszę szczególną uwagę na kompozycję powyższej pracy
Jest nietuzinkowa z kilku powodów.
Pierwszy to równowaga i dbałość o złote punkty, drugi to umiejscowienie najważniejszego punktu nie w pierwszym od lewej a w drugim po prawej - mało tego - bohaterka swoim skinieniem kieruje wzrok widza wyżej... powyżej kadru, jednak ta podróż i wodzenie wzrokiem wraca do kadru w miejscu okiennic i odbicia... przepiękna kompozycyjna gra.
Dodam, że klimatowi dogrywa łuszcząca się na elewacji budynku farba...
Ktoś o tej zapomniał
Tak samo jak o tych słonecznikach przed domem...
2025-04-25 23:10:20
Zacznę od analizy obrazu, która jednak nie wyklucza płynnego przejścia do sfery emocjonalnej mojego odbioru
Nie muszę chyba tłumaczyć tego jak bardzo lubię zbliżenia na twarz, z ozdobnikami, najlepiej tymi pod ręką... Autoportret to moja bajka! Bajka bo tak mi się wydaje!
Nie muszę chyba również, tłumaczyć się z tego, że plastyczność twarzy w portrecie jest u mnie również ważna, i patrzę w ten obraz troszkę jak w odbicie...
Nie muszę tłumaczyć jak ważna w obrazie jest dla mnie kompozycja, bo tym dręczę w co drugiej swojej wypowiedzi...
Światło oraz kolor i decyzje o jego braku... to się również mimo wszystko dość często wystukuje z mojej klawiatury...
Technicznie rzecz biorąc i podsumowując tę część oceny technicznej pracy, nie mam uwag poza tym, że brakuje mi w oczach wyrazistości... kto jej się z nich pozbył?
Odniosę się jeszcze do tego na końcu wywodu...
Nie sprawdzałem w googlach, ale wydaje mi się, że nie ma jeszcze takiej wagi, która porównałaby w sposób czysto naukowy, wagi krzywd wyrządzonych na ciele z tymi wyrządzonymi na psychice - cięższych do ocenienia, czasem łatwiejszych do wykreowania i z uwagi na to znowu cięższych do udowodnienia w obu kierunkach, bo niezwykle często bagatelizowanych... i to powstałym ranom nie pomaga.
Syndrom Sztokholmski
łatwo rzucone na stół dwa słowa, powinny załatwić sprawę - tak myślano przez wiele lat. No przecież sam/sama tego chciałaś - nic bardziej mylnego w obliczu posiadania dobrego serca, gotowego ciągle wybaczać, pełnego nadziei i miłości... przecież było kiedyś pięknie, nadzieja umiera ostatnia...
Myślę, że nasze społeczeństwo dojrzało już w pewnym stopniu do zrozumienia tego czym jest przemoc i znęcanie się psychiczne w związkach... I o ile świadome kobiety potrafią o tym już otwarcie mówić ... to dla mężczyzn jest to nadal wstydliwy temat.
Wracając do oczu, pustych, bez emocji, wybałuszonych...
Wspomniane przez Ciebie Autorze "blizny" te wyrządzone na duszy, widać w oczach z gestem ograniczonego spojrzenia, widać w ustach zatkanych nadmiarem owoców, które wyrosły na żyznej glebie braku zrozumienia, braku czułości...
Wybacz, ale tak właśnie odbieram ...
Pracę oczywiście dodałem już do ulubionych... mocno mnie dotknęła.
2025-04-16 22:37:37
"Nów"
Zbliża się Ostatnia Kwarta
Moje oczy lśnią niczym gwiazdy
Zanim zgasną tak jak Księżyc
Poranek je wybudzi
Budzik światła zagra
Parodię kołysanki Słońcu
Którą nucić będą
Ostatnie moje promienie
wildwhisper
2025-01-18 19:01:55
Ależ ten ostatni plan łaknie światła... Widać, że to drzewo zaprzęgło wszelkie fabryki fotosyntezy, by choć tylko chwilę dłużej ustać na tej skarpie szarpanej wiatrem i wodą.
Człowiek również jest światłolubny, oprócz fabryk melatoniny, nadgodziny w słoneczne dni robi istota szara ... nie trzeba się wtedy rozbierać, wystarczy przepustowość źrenicy.
No ale jak czerpać z Kosmosu, to najlepiej całym sobą :)
Piękna praca, z małym minusem za rozkład GO.
No ale ostatecznie dobrze, że ten pierwszy plan mocno rywalizuje z drugim.
Wracam tutaj by oddać należną ocenę
2025-01-04 21:57:48
i to jest doskonały przykład tego, że niewiele jest dystansu od zdjęcia słabego do niesamowitego dzieła.
Tutaj od razu widać, że scena została wymyślona w głowie "pstrykającego", tzw kreacja imitacja.
Ja jak kreuję to wokół kreacji w sumie zbudowany jest temat a kreacja wokół tematu... i w tym jest deklaracja autorska o świecie wykreowanym i przedstawionym :)))
Tutaj niby ma być natural i niby jest wszystko natural, z małyn wyjątkiem i właśnie ten mały wyjątek dominuje to zdjęcie i wychodzi sztucznie...
I robi się fota o tym małym wyjątku ... spiętej dłoni na podłodze i całej reszcie utopionej w bokeh...
Bokeh mówi również sporo i tutaj bokeh dalej potwierdza znowu w diabelskich szczegółach kreację... czyli wykorzystanie dużego przetwornika obrazu dla stworzenia tematu... zdjęcie nie wielkiego formatu a bardziej o wielkim formacie
P.S. żeby nie było - jestem fanem plastyki wielkiego formatu, ba jestem fanem nawet średniego formatu ale i jestem fanem renesansowych obrazów hiperfokalnych ;))) muszą mieć swoje wytłumaczenie
2023-04-24 19:07:44
Z całym szacunkiem dla widoków zapierających dech w piersiach, z pełnym zachwytem dla motylków i ogólnie pojmowanej natury, która w naszych twórczych i wrażliwych umysłach ma stałą przestrzeń na swobodne loty, z uwielbieniem dla dokumentów wcale kreowanych i dla kreacji barwniejszych niż powyższa - dziękuję za docenienie.
Ubieram to w formę analizy, ponieważ z moich obserwacji wynika, że cześciej - tak ogólnie, jesteśmy bardziej przychylni obrazom, które pozwalają nam odpocząć, od już i tak nadwyrężonego grafiku spraw przytłaczających...
doceniamy barwy, harmonię otaczającegonas świata, niesamowitą naturę - tymczasem ludzka natura również jest "kopalnią obrazów"...
Pozdrawiam
Rafał
2023-03-10 22:31:50
Jak ja się cieszę, kiedy nadarzy się fotografia, przy której każda spędzona chwila nie jest czasem straconym.
Zacznę od kompozycji, bo tylko tej mogę czepić się, mając wszelkie argumenty na to w kieszeni jednej czy drugiej... kosztem pustej prawej strony pokazałbym nieco więcej za bambusem z prawej...i tyle!!
I w sumie tylko tyle z technikaliów bo BW bardzo przyjemne, w sumie to tę konwersję do BW mógłbym rozpisać i opisać, ale tak w skrócie...
- dobrze w kontrastach i świetle jak i jakości
- a jakość podczas konwersji zachowana i nie uległa sztucznym szumom oraz innym ozdobnikom,które wychodzą podczas zachłuśnięcia się różnorakim to filtrom-gotowcom.
Co do treści płynącej z obrazka, nie będę się kontestował z początkiem weekendu, który właśnie Zbyszek rozpoczął... Dziś dzień Chłopa
Wszystkiego najlepszego dla Zbyszka ;)
2023-02-17 20:52:19
Wybacz Robercie, ale dopiero teraz znalazłem chwilę aby zabrać głos w odpowiedzi. I pomyslałem sobie, że Twój nienajkrótszy komentarz, to idealny powód na nieco dłuższą moją odpowiedź - może w formie polemiki z tym o czym napisałeś - w każdym razie również tęsknię do "wtedy" ale bardzo pozytywnie patrzę tam gdzie "będzie dopiero". I już tłumaczę dlaczego tak właśnie myślę...
Wiesz, z pewnością było inaczej, być może lepiej, ciekawiej,...
Ogólnie tak w naszej naturze bywa, że do tego co było, myślami wracamy z utęsknieniem. Ta retrospekcja przynosi wiele pięknych momentów, wiele pięknych obrazów obejrzanych tutaj, czasem wspólnie poczynionych z pięknymi, tak bardzo róznymi od siebie ludźmi. Porównując tamte do obecnych czasów, tamte wygrywają z wielu powodów.
Dla mnie to był czas najbardziej intensywnej nauki fotografowania, przebijania głową własnych ograniczeń technicznych, sprzętowych ale i ograniczeń czysto socjologicznych, mających źródła u samej podstawy mojego wychowania i charakteru. Trudne walki słowem o własne racje często zakańczane wykluczeniem, często wspierane niewyszukanym choć myślę błyskotliwym pomysłem na pożegnanie się jak i pomysłem na powrót, bo kilka tych pożegnań powrotów było.
Robercie, umieszczając mój wywód zawarty w analizie, myślałem przede wszystkim o tym aby miejsca na znaki mi w oknie komentarza nie zabrakło. Choć adresowany w odpowiedzi do Ciebie, to tak naprawdę razem z obrazem to raczej kartka dla tu i teraz obecnych. Było pieknie, fajnie, miłoi nie miło, było jaskrawo, tłumnie, gorąco...
Wspomniałem wyżej, że wciąż mam nadzieje na kolejny renesans pośród twórców fotograficznych w takich miejscach. Znów na otwartą głowę, giętki język i odwagę wypowiedzenia kilku słów więcej niż "publikuj ".
Czemu nie zrobimy tak, aby ktoś kiedyś wspominał również dzisiejszą FotoFerię... i nie mówię tutaj tylko o poziomie zamieszczanych prac, ale i poziomie i jakości zabieranego głosu.
Ja najbardziej tęsknię do tej pięknej możliwości niezgadzania się ze sobą, która pobudzała do rozwoju.
To w fotografii kocham najbardziej, dzięki niej można podróżować w czasie. Nie można dzięki temu zmieniać przeszłości, z całą jednak pewnością można Ją lepiej zrozumieć, a dzięki niej poznać lepiej samego siebie.
Udanego i kreatywnego weekendu, ale tylko dla tych, co mieli siłę przeczytać do końca ;)))
2023-02-12 22:14:04
Krzątam się ostatnio trochę po FotoFerii, nadrabiając moją absencję ostatnich tygodni, miesięcy,...
I wiem, że nadrobić zupełnie się tego nie da , to jednak fotografie oglądam i często przeżywam je tak jakby tutaj trafiły dopiero dzisiaj.
Mam wrażenie że, dojrzewały tutaj pod moją nieobecność dla mnie, awansując do galerii Wyższych, będąc niejednokrotnie wyróżnionymi... czekały własnie na mnie. Dlaczego o tym mówię? Bo jak wiecie lubię pogadać, często sam ze sobą, o obrazie, na który patrzę, który nie pozostaje mi obojętny, i ten powyższy nie jest tylko pretekstem ...
Każdy z nas, ma swoje ulubione dania fotograficzne, do których przysiąść im w smak. Ja uwielbiam te, w których mogę odnaleźć samego siebie i część własnej historii. I dziś to ja czekałem na powyższą pracę, aby znów przeprosić się z klawiaturą.
Człowiek od zarania dziejów związany był z wodą. Z resztą też nie tajemnicą jest, że woda ma właściwości lecznicze, kojące. Nie bez powodu człowiek szuka spokoju i wytchnienia u jej brzegów... Sam w zeszłym roku po ponad piętnastu latach wróciłem do wędkowania, i nie chodzi właśnie tutaj tylko o łowienie ryb tylko o ten czas poza dziczą cywilizacji.
Jak kilku z Was dobrze wie, należę do tego grona niespokojnych dusz, które często wpadają w kłopoty ze względu swój charakter, ale kropla drąży skałę, nawet najtwardszą.
Jak już mogłeś się drogi czytelniku zorientować, na monolog musiałem wybrać coś nostalgicznego, bo w takim niestety a może i stety nastroju dzisiaj jestem.
Oprócz aspektu tematu wody i wędkarstwa przywiodła mnie tutaj niebanalna kompozycja, która anonimowego bohatera zestawia obok natury a nie przed nią.
Surowość mroźnego klimatu nie pozostawia złudzeń, że wędrówka ptaków skłania się raczej ku opuszczeniu krajobrazu, niżeli wtargnięcia w ten i pozostania na dłużej. Człowiek i woda pozostaną, jednak niespokojny umysł i wyobraźnia podążą za kluczem poza kadr i będą snuć wyczekując kolejnego niezobowiazujacego spotkania. Odliczam ...
2021-12-14 19:04:49
Bywają tutaj w inferii dość często tak piękne obrazy, że zapiera dech... klikasz na publikuj i czekasz aż będziesz mógł oddać swój "cenny-mało istotny głos" w postaci złotej gwiazdy. Są mimo wszystko również tutaj piękne obrazy, gdzie aż prosi się o komentarz, ... krytyki.
Nieprzychylność aury, tj. brak światła, wszechobecna pustka oraz chłód, zamrożone dosłownie i w przenośni, źdźbła trawy wprowadzają nas w ten ponury klimat.
Nie wspominam o pejzażu z uwagi na widoczny ślad człowieka, który zapomniał, nie był w stanie, który być może tylko i aż odszedł w pośpiechu z pola widzenia.
Jesień i zima to dla wielu czas przemyśleń, czas odpoczynku...
Natura odpoczywa od człowieka, sztygi siana od maszyn, obeiktyw aparatu odnadmiaru światła, ziemia od nadmiaru ciepła, cien od nadmiaru światła, szarość od nadmiaru zieleni, którą czasem sam bywam zmęczony szukając równowagi barw...
Staję w butach autora i w tej mroźnej krainie dostrzegam coś dla mnie, coś co mnie mimo wszystko uspokaja wewnętrznie... Po burzy wychodzi Słońce, po Zimie nastepuje Wiosna... Być może wróci na to pole człowiek, który zapomniał o czymś, albo ktoś kto będzie kontynuował.
2020-07-18 22:59:10
"Przecież jestem Młodsza-powinien ustąpić".
Otóż nie Kochanie!
Przez większość naszego życia, ustępujemy innym a przede wszystkim starszym i słabszym, a dla tych którzy nie mają wyboru, mamy nieco więcej wyrozumiałości. To czyni nas silniejszymi od samych siebie każdego dnia. Tym się różni nasze dziś od naszego wczoraj. Musisz wiedzieć też, że przyjdzie czas kiedy tę siłę odpowiednio wykorzystasz.
Tak jak zrobił to ten wielowieczny dąb, napotykając na "swojej-twojej drodze" Ciebie.
2020-04-30 17:04:05
Powyższy obraz wraz z apelem Fotoferii w pierwszej analizie wygląda niczym jakaś prowokacja zmyślnie przygotowana. Ani to kompozycyjnie książkowe, ani ekspozycyjnie naświetlone w zgodzie z naszym motto, z jakim zaczynamy dzień i fotograficzne podróże po FotoFerii - "Bo światło jest wszystkim".
Za to tytuł conajmniej powinien nas zjedniczyć, gdyż zapewne bliski teraz w większości z nas. Wszyscy za czymś tęsknimy. Tęsknimy do podróży, do swoich ukochanych rekreacji, do pracy i swoich stałych klientów, tęsknimy za rodziną, za bezpieczeństwem...
Miłość, strach, życie, śmierć, zdrowie, choroba, żal, nienawiść, radość,...to nośne tematy wszystkich dziedzin twórczych. Wszyscy tutaj z całą pewnością obracamy się przynajmniej w tej jednej dla nas wszystkich najważniejszej - Fotografii.
Każdy z nas ma za sobą tomy przeczytanych książek, i periodyków, masę obejrzanych filmów i tutoriali. Najważniejsze w tym całym naszym przygotowaniu do świadomego tworzenia jak i do odbioru obrazów jest nasze życie, nasze osobiste doświadczenia, nasza wrażliwość, umiejętność empatii,...wiedza.
Powyższa fotografia to prawdziwa pożywka dla dyskusji na tematy o kompozycji, o jakości i ilości zarejestrowanego światła, można przynajmniej z godzinę rozprawiać na temat wszystkich decyzji autorskich i ich słuszności...
Dochodzimy w tym momencie do omawianej tysiące razy anonimowości.
Na wielu galeriach to temat najbardziej sporny w kwestiach odbioru i oceny prac.
Ja anonimowość zawsze szanowałem, jednak zawsze podkreślałem, że ocena każdej pojedynczej pracy jest wartościowsza, gdy ocenia się ją przez pryzmat portfolio autora oraz jego życie i doświadczenia. Mnie zawsze interesował człowiek stojący za przedstawionym obrazem i jego decyzje.
Okej...powinno być jeszcze coś bezpośrednio o tym konkretnym przykładzie.
Na ogromny plus szlachetnie pokazana kobiecość. To kompozycja zdecydowanie o bohaterce. Tutaj zaczynamy i kończymy podróż po tym sentymentalnym obrazie. Wielu kompozycje w fotografii traktuje czysto matematycznie...mocne punkty, tr?jpodziały, sztafaże, przeszkadzajki itd...
W moim rozumowaniu kompozycji zawsze jest jeszcze miejsce na to co po za kadrem, na to czego wypatruje bohater jak tutaj , muoże to tylko trawiaste wzgórze, może skarpa czy urwisko...zmierzcha się i to ostatnia tęsknota a może świta i budzi się nadzieja lepszego jutra? To wszystko jak sobie razem jako odbiorcy poukładane czujemy równowagę i sens tej pracy albo i nie. Ja taką dostrzegam i obraz ten skutecznie budzi we mnie nietylko tęsknotę za pływaniem ale szereg tęsknot i normalności...
2020-04-05 15:10:26
Aby modnym na portalu nie stało się pisanie analiz pod własnymi pracami, tym razem - i to już drugą pod rząd- wystosuję na obcej ziemi, "Tej Ziemi".
Osobiście uwielbiam oglądać obrazy "z pogranicza tu i tam", które nie mają wyrazistego punktu zaczepienia w chronologii czasu...tzn takie, które poprzez własną formę, ładunek emocjonalny i przesłanie, stają się uniwersalne, symboliczne, ponadczasowe... Nie ingerują zbyt mocno w to co było, co jest i co będzie, po prostu są i niczym kroplówka sączą się nienahalnie do krwiobieg odbiorcy.
Aby osiągnąć taki efekt nie potrzeba wiele, nie wymaga to wyrafinowanych technik i super sprzętów. Często wystarczy pomysł i jego subtelna w przebiegu realizacja. Czasem jednak dzieje suę wręcz odwrotnie... z efektem i przytupem muszą trafić w widza, czasem nieco śniącego, czasem trochę zajętego natłokiem spraw i problemów, może obojetnego...muszą nim wstrzasnąć by go zatrzymać i zmusić do refleksji.
Pomysłów i realizacji jest wiele - liczy się efekt końcowy.
Twoja Autorze praca, zatrzymuje w ten pierwszy sposób...
Kompozycyjnie nie tylko bez zarzutów, te stonowane ciepłe barwy, z dominującym elementem czerni nie tylko się równoważą...
Te nieostrości, zaszumienia, przenikania są niczym innym jak tą chwilą zatrzymaną w fotografii i wprawioną w ruch, nieco wolniej, tylko na chwilę albo na zawsze - pisałem o tym w poprzedniej analizie.
Obraz bardzo symboliczny...mocno przypomina mi to wazon kwiatów. Przypomina mi to silne pragnienie obcowania z naturą - po to przecież przynosimy tę do swoich domów, z ogrodu, łąk i lasów i umieszczamy w wazonach, donicach. Ten kwiat nie został jednak ścięty wczoraj - poteżne ukorzenienie może świadczyć o tym, że kwiat ten jest tutaj od dawna, nauczył się żyć w tym mniej sprzyjającym świecie, albo jest w nim od zawsze.
Drugim takim mocnym symbolem jest odwrócenie kielicha kwiatu od żródła światła... rośliny zazwyczaj za tym podążają...jednak nie zawsze, a dzieje się to zazwyczaj, kiedy organizm nie ma już siły za światłem podążać, kiedy poddaje się ale i również wtedy, kiedy akceptuje zjawisko przemijania, odklejenie się duszy od ciała i przejścia w miejsce, które może być taką samą niespodzianką jak świat, z którym własnie się żegna...
Proszę mi wybaczyć te nostalgiczno ponure interpretacje ;)))
2020-04-05 10:34:16
Wnikliwie przeczytałem poprzednią analizę i ją poleciłem. Uważnie również przeczytałem argumenty osób schlebiających powyższej pracy oraz sumiennie odgrzebałem z pamięci moje pierwsze wrażenie, jakie towarzyszyło mi kiedy oceniałem powyższą pracę - kiedy nie było jeszcze żadnych wypowiedzi oceniających i widzów.
O pierwszym wrażeniu, o technikaliach, o temacie, o szybkości oceniania, pewnościach w ocenie i watpliwościach... "o słowie, które potrafi zawrócić rzekę"
Mi osobiście ocenianie prac wychodzi różnie...
Szybko, wolno, celnie, niecelnie, wnikliwie, do niektórych wrócę jeszcze raz, kilka razy, albo będę miał je już odciśnięte w sobie na zawsze...
Nie zamierzam więc kokietować, że każdej pracy poświęcam tyle samo czasu. Nie będę ściemiać, że wnikliwie przyglądam się każdej, bo byłoby to przede wszystkim nieuczciwe wobec autora, w stosunku do siebie jak i tego, czego akurat sam szukam w fotografii i obrazie. Muszę dodać jeszcze, że wiele prac pozostawiam bez komentarza, bez oceny, ba nawet bez kliknięcia i oglądnięcia...z wielu przyczyn. Nie byłem wtedy przy kompie podczas tzw publikacji w inferii, albo miniaturka mnie nie zainteresowała... możę pisałem pod inną pracą obszeną anqalizę i pozostało mi już niewiele czasu na inne prace...podczas ich krótkiego żywota w inferii.
Z pkt widzenia technicznego, obrazowanie takie dla mnie jest egzotyczne, ciekawe, gdyż sam do takiej się nie uciekam- może kiedyś, z całą jednak pewnością podobnych prac w tej technice, każdy z nas ma możliwość oglądania każdego dnia nowych.
Można wyrobić soebie jakieś zdanie, chociażby tylko i wyłącznie na podstawie prostego założenia: podoba się - nie podoba się, tak striicte w uciesze dla oka, czysto estetycznie.
Z całą pewnością można zwrócić tutaj szczególną uwagę na pionowe i skośne, poszarpane i poprzerywane ale też ciągłe linie. Statyczność drzew i brzegu wydaje się tylko pozorna, dzięki tej technice oraz perspektywie względem linii brzegu tego "zbiornika z wodą" ta żywa-martwa natura ożywa i to jest w tej technice bardzo ciekawe. Ta niedoskonałość nieostrości potrafi tchnąć życie w kamień, cegłę budynków, mury ... to przyspiesza jednak również zjawisko przemijania.
O ile więc, mówi się potocznie, że dzięki fotografii zatrzymujemy chwilę, to dzięki tej technice tę chwilę zatrzymaną jakby wprawiamy w ruch... w kamieniu bije serce, w set-letnich drzewach szybciej płyną soki, niezniszczalne budowle stają się wątłe i kruche...
Jedyną uwagę, jaką mogę oprzeć w argumentach pozasubiektywnych to fakt, iż widziałbym jasności prześwitu w koronach nie ciemniejsze od jasności odbitychw wodzie ...
Technikalia na bok...
Ten węglan wapnia czuję - tfu przepraszam - wodorowęglan... czuję.
Sam ostatnio budzę się i zasypiam przy nucie takich obrazów, muzyce, rozmyślań w podobnym odcieniu...
Jednakże coś spowodowało, że znalazłem się w tej grupie ludzi, których ta praca nie przekonała w pierwszym momencie, i proszę mi uwierzyć na słowo, że to nie niechęć do autora, to nie lenistwo czy klikactwo, to nie beztroska... uważam osobiście, że moje zmysły dzisiaj są jakby bardziej wyostrzone niż przed tygodniem, dwoma, miesiącem, ... po prostu czegoś moim zdaniem zabrakło by w tamtym momencie mnie przekonać. W samym obrazie często szukam pierwiastka ludzkiego, ale nie zawsze.
Jest sporo prac, które jednych zachwycą, innych nieco znudzą, część przejdzie obojętnie a inni pochwalą i zapomną... teraz wiem, że Twój obraz ze mną zostanie na dłużej, niż tylko tę chwilę po ocenie w inferii...
W tej chwili byłbym gotów oddać głos pozytywny ale co to zmienia? Zmini nazwę galerii, w której ostatecznie się znajdzie? Przecież funkcję jaką Twój obraz miał spełnić, wypełnił doskonale...
Pamiętaj, najgorsza jest obojętność. Choć i brak jaj do przyznania się popełnionego błedu, albo przyznania się do swoich racji, kiedy te są inne niż prawi większość bywa równie kłopotliwe dla autora.
I znam to co myslisz doskonale... Ale nie dajmy się złym emocjom. Nie wymagajmy też zbyt wiele od widza.
Z goracymi pozdrowieniami
2020-04-02 14:15:45
Nie jestem pewien, czy poniższe dywagacje są wystarczające by stać się analizą powyższej pracy. Z calą pewnością wystarczyły jednak by spowodować we mnie chęć poczynienia tego autoportretu i wreszcie zrodziło to potrzebę podzielenia się słowem...
Za długie na komentarz by zamieścić w opisie, więc...
Kiedy nasze dzieci teraz śnią o zabawie z rówieśnikami, marzą o podróżach i wycieczkach do zoo, o placach zabaw, my dokładnie w tej samej chwili - tyle że na jawie - rozmyślamy o tym samym z męczącym i pełzającym niepokojem z tyłu głowy...
Czy będzie jak i za co wrócić do normalności? Wiemy jak było, nie wiemy jak będzie. Z całą pewnością nie będzie lekko...Być może to tylko próba odczłowieczania mas albo uczłowieczania jednostek, a może sami sobie to skrzętnie przygotowaliśmy, poddając się modzie konsumpcjonizmu, życia w pełni komfortowego>?
Kiedy nasze dzieci budzą się po nocnym śnie, dziennej drzemce przytulamy je i mówimy im, że za chwilę znowu będzie normalnie, że cała ta sytuacja to tylko jakaś chwilowa aberracja życia społecznego - mówimy im i sobie- "wszystko będzie dobrze".
Zróbmy wszystko co w naszej mocy aby pokolenie naszych dorastających dzieci nie było w przyszłości określane "pokoleniem epidemii", "pokoleniem epidemii strachu"...
Cała ta sytuacja powinna uświadomić wszystkim, że nie tylko w przyszłości trzeba się strzec nieznanych dotąd wirusów i chorób, które wywołują i ludzi, w których ręku mogą być bronią obezwładniającą cały gatunek ludzki, ale trzeba również strzec się strachu przed samą bronią ... ten bywa często wystarczająco skuteczny...
2020-02-03 22:28:43
Zgodzić się muszę co do propozycji w B&W aż się prosi ...
Bedę bronić jednak decyzji autora, co do wersji z jego cieniem...
Jest tutaj masa trójkątrów w geometrii, dlaczego nie powtórzyćby tego w treści tak jak zaproponował autor ???
Balet kojarzy nam się z dość poważną "dyscypliną" zwiazaną mocno z operą, teatrem, ogólnie ze sztuką... Fotografia to jedna z młodszych jej cór, która dość często podgląda,dość często przemyca do siebie stare tematy w nowym świetle.
Bardzo brakuje mi tutaj takiego narzędzia,dzięki któremu za zgodą autora, mógłbym zaproponować graficzną wersję/propozycję...ciężko słowem zademonstrować- pozostaje sobie wyobrazić to co napisane...
Przy konwersji do B&W mocno trzeba byłoby się zastanowić jednak, czy w tym ciemnym trójkącie ponad głową bohaterki naszej fotografii, nie powinno być więcej szczegółu, faktury... cięzka to chmura ponad głową, przytłacza już teraz, w B&W będzie jeszcze ciężej... ale może to i dobrze będzie kontestować w "pozie na paluszku" - znamy doskonale te "pocharatane palce baletnic" ... tak lekko a tak ciężko.
2020-02-03 20:06:48
Już któryś raz z rzędu to ja piszę analizę pod swoją pracą i w sumie wolałbym takową, nawet krytyczną przeczytać spod klawiatury widza, no nic obiecałem słowo wyjaśnienia to służę słowem...
W popczątkowej fazie głosowania troszkę ponarzekałem sobie na brak negatywnych komentarzy, które bym chciał zobaczyć w parze z oceną, teraz w sumie mógłbym troszkę ponarzekać na tych co dali na TAk i też milczeli ;). Słowo może bardzo wiele. Może przekonać widza mniej wrażliwego, może przekonać widza mniej wnikliwego, słowo może zawrócić rzekę. Rzeczowy komentarz, może również być kostką domino inspirującą pozostałych, może być kroplą tnącą skały, dzięki dyskusji zyskuje każdy...i widz i autor. Poszukiwanie argumentów wiele uczy, pozwala dostrzegać popełnione błędy, pozwala również utwierdzić autora w słuszności jego decyzji, lecz z tymi ostatnimi oczywiście bywa różnie-to aż i tylko decyzje :)
Powyższy "model usługąjący" damie, został stworzony w jednym celu.
Ma doskonale wiedzieć, czego ta w danym moemencie oczekuje i wykonać to z należytą starannością. A co kiedy dojdzie do tzw zgrzytu, kiedy "model usługujący" również zacznie "myśleć o niebieskich migdałach" ? Pomyli się o milimetr, a może o troszkę więcej? Pierwsze "Modele Usługujące" mogą przecież posiadaćwady fabryczne.
Od bardzo dawna interesuje mnie osobiście wszystko co związane z science-fiction, a obserwując wnikliwie otoczenie i otaczający mnie świat, często przekonuję się, że to cokiedyś było fikcją dzisiaj staje się na wysiągnięcie ręki i zupełnie dostępne- sami sobie odpowiedzcie czyż tak własnie nie jest?
"Model usługujący" - tak go nazwałem na potrzeby tej analizy, każdy jednak niech nazwie sobie to co widzi inaczej. Zresztą z tym tytułem byłoby chyba już zbyt dosadnie. Wszystkie swoje prace tytułuję, często przewrotnie, ...
"Model Usługujący"
"sługa"
"kolory"
"niebieskie Migdały"
Tytuł w głowie miałem przystępując do realizacji tej sceny, jednak pomysł przeklejenia twarzy, idealnie odbitej do właścicielki, zupełnie niedbale zamontowanej na taśmie produkcji... ten "Model usługujący" ewidentnie posiada wady, pojawił się podczas edycji. A dookoła tej sceny i tematu chodziłem kilka lat. Stąd uważa, że ten włos w zupie, ten za ciepły drink, ta mucha w rosole widzowi i autorowi się po prostu czasem należą ;).
Postęp technologiczny, automatyzacja, często idą w parze z lenistwem i wygodnictwem u konsumenta, z chęcią ogromnych zysków po tej drugiej stronie.
Filmy takie jak "Ja Robot", "Surogaci" i inne poruszające w poważniejszym tonie problem wywarły swojego czasu ogromny wpływ na to co sam o temacie myślę, a powyższa praca jest wypadkową mojej "wesołkowatości w obliczu zagłady". To takie straszne,że aż śmieszne i na odwrót - przytoczę tutaj tytuł innej pracy z FotoFerii: "Wygrana W Bierki Podczas Eksplozji Bomby Atomowej".
W niedalekiej przyszłości, w każdej knajpie, w każdym sklepie, wszędzie ... składając rezerwację, "system doskonale będzie wiedział" co lubimy, co potrzebujemy... obsłuży nas robot, którego twarz, budowa ciała, sposób bycia będzie zgodny z naszym gustem (zgodny z naszymi plikami cookies). Maszyna, kompletująca za nas zakupy w coraz modniejszych sklepach samoobsługowych inteligentnie nas zaskoczy, sprawi przyjemność- spakuje to w torbę koloru i wzoru, który również nam przypadnie do gustu...pochwali za nową fryzurę, wgląd do tego teżbędzie i w większości będziemy wniebowzięci!
Ludzie którym będzie brakowało, nieidealnego pierwiastka ludzkiego w tak idealnie poukładanym świecie... będą wyjątkowo samotni i nieszczęśliwi.
I moim zdaniem coś po prostu się wydarzy...ktoś popełni błąd. Maszyna z wadą pomyli się o milimetr... i rozleje napój na "piersiątko", obleje nas gorącą zupą, usunie serce zamias wyrostka...
Wybaczcie błędy, ale moja przyszłość woła "opa", więc muszę tutaj skończyć bez poprawek. Idealnie :)))
Dziękuję ślicznie za poświęcony czas na komentarze ,oceny i być może chwilę refleksji po przeczytaniu tych wypocin.
2020-01-30 19:48:17
Dwa dni temu dodałem analizę do pierwszej z dwóch moich prac jakie postanowiłem wybrać do mini konkursu pt. "Moje najlepsze zdjecie". Na równi z tytułem konkursu przyjmuję określenie "moim zdaniem moja najlepsza praca" ;).
Pod fotografią przedstawiającą krzyż i rybę zasugerowałem podobieństwo kompozycji do pracy powyższej...metodę ja?ą przyjąłem w obu to uzupełnianie się planów w treści.
Tam symbole chrześcijańskie, przywołujące koniec życia ziemskiego... tutaj muzyka, a raczej niekompletny instrument i tęsknota pojedynczego dźwięku za melodią. Czy tak wyglądać może niebo dla zagubionych nut? Może to magiczny moment przejścia do innego wymiaru, a moze to miejsce docelowe ucieczki od tego co ziemskie. Co miałem na myśli kreując świat przedstawiony? Tak jak w tytule...to mój azyl, wolny od poczucia winy, od zła i pogardy. Pierwiastek ludzki zredukowana znów do minimum biorąc pod uwagę, że to mimo wszystko o człowieku lub tym czym staje się przenikając choćby myślą w takie miejsca.
2020-01-28 21:25:25
Ostatnio jesteśmy wszyscy mocno "poszarpywani" informacjami z kraju i ze świata.
Ziściło się też zresztą stare chińskie przekleństwo - "abyście żyli w ciekawych czasach"! Czyż nie są ciekawe? Jaskrawieją z każdym dniem...
Co mają jednak powiedzieć najstarsi, którzy pamiętają dawne ciekawe czasy i przeżywają ciekawe czasy dzisiaj?
Wczoraj zaintrygowała mnie wiadomość na FF o mini konkursie pt. " Moje Najlepsze Zdjęcie". Od razu pomyślałem sobie o dwóch swoich pracach, tak bardzo skrajnych w treści i tak bardzo podobnych w kompozycji...
Dzisiaj poświęcę troszkę słowa w analizie, pierwszej z nich.
Każdy z nas ma swoje ulubione zdjęcia, ze względu na treść, ze względu na wartość sentymentalną, ze względu na kunszt warsztatu wypracowywanego latami, ze względu na łut szczęścia ...
Jak każdy, i ja mam dylemat...
Wybrałem dwie swoje najlepsze fotografie z uwagi na to, że to było "wczoraj".
Wczoraj były moje 34 urodziny i wydarzenie, obok którego cięzko przejść obojętnie - obchody w Aushwitz związane z 75 rocznicą wyzwolenia Obozu...
Powyższa fotografia ma dla mnie szczególne znaczenie pod wieloma względami.
Wszystko wokół przemija, nic nie jest trwałe. Przemija zdrowie, przemija wiara, przemija człowiek, przemija byt... przemija wreszcie pamięć. Ta fotografia moim zdaniem ma tę magiczną moc fotografii, która się przeciwstawia pojęciu czasu - pamięta, przypomina, nie przemija, ostrzega... Prosta kompozycja, proste symbole- wszystkim dobrze znane. Jednak przy obojętości wspominanej przez Pana Mariana Turskiego podczas wykładu w Aushwitz - i to za mało. Obojętność takie obrazki chowa głęboko na dnie szuflady. Każdy z nas ma taką szufladę własnych demonów. Landrynkowe łatwe życie znieczula i przyzwyczaja. Ta fotografia, a potykam się o NIĄ przy każdym spacerze po własnej galerii, przypomina mi kim jestem, kim jesteśmy, czym są problemy dzisiejsze, czym mogą być problemy jutra...
Idealnie równoważy sowizdrzalski ton reszty moich prac i to prawdopodobnie największa tej fotografii siła dla mnie osobiście.
2019-11-29 21:06:43
Ciężkie i przepełnione emocjami to milczenie, zasysa mnie więc za tą maskę i wypluwa spowrotem, jako widza przed ekran monitora...
Myślę, że ta maska odrzuca jak przeszczepiony narząd swojego nosiciela.
I na odwrót. Oboje jednak bez siebie funkcjonować już nie potrafią, gdyż świat, dookoła niezbyt na to pozwala.
Moment przedstawiony w obrazie jest chwilową powtarzającą się jednak separacją, chwilę po zaś pojawia się syndrom odstawienny i żyją w symbiozie do następnego rozwarstwienia się jestestwa nosiciela. No właśnie, tylko kto jest nosicielem a kto lokatorem, kiedy "maska" ma tak wielką moc ? Tutaj ewidentnie jest nieco więcej niż jeden duchowy organizm...
Obserwujemy nijako rozdzielenie dwóch różnej gęstości cieczy, do dyfuzji materii pozaorganicznej dochodzi jednak jużna naszych oczach...
Maski w naszym życiu często są jak skafander dla astronauty... tak ciężko przetrwać nam w tak nieprzyjaznym środowisku, pośród tylu drapieżników.
Tyle jeżeli chodzi o mój odbiór... co do technikaliów nie widzę sensu jakiejkolwiek analizy, wszystko tutaj się klei i kompozycyjnie i w światłocieniu...
To był jeden z tych najzwyklejszych dni na podlaskiej wsi Wypiła kawę na czczo, później umyła zęby i wyszła na podwórze... Na zewnątrz czekały ją kolejne dwa koty, których akurat nie tuliła do snu minionej nocy Poszła zatrzaskując za sobą furtkę! Dwa tygodnie wcześniej, w dwóch największych donicach przed domem, zasiała słoneczniki, o których zupełnie zapomniała... Dziś sama jest Słonecznikiem Kwitnie Choć ktoś chwilę wcześniej o Niej zapomniał. W związku z tym, że to co najcenniejsze może mieć widz dla autora w postaci interpretacji jego dzieła, jest notorycznie sprowadzane do parteru ;) Jestem zmuszony oprócz kilku wartościowych słów, napisać również trochę dyrdymałów... Drogi widzu Zwróć proszę szczególną uwagę na kompozycję powyższej pracy Jest nietuzinkowa z kilku powodów. Pierwszy to równowaga i dbałość o złote punkty, drugi to umiejscowienie najważniejszego punktu nie w pierwszym od lewej a w drugim po prawej - mało tego - bohaterka swoim skinieniem kieruje wzrok widza wyżej... powyżej kadru, jednak ta podróż i wodzenie wzrokiem wraca do kadru w miejscu okiennic i odbicia... przepiękna kompozycyjna gra. Dodam, że klimatowi dogrywa łuszcząca się na elewacji budynku farba... Ktoś o tej zapomniał Tak samo jak o tych słonecznikach przed domem...
Zacznę od analizy obrazu, która jednak nie wyklucza płynnego przejścia do sfery emocjonalnej mojego odbioru Nie muszę chyba tłumaczyć tego jak bardzo lubię zbliżenia na twarz, z ozdobnikami, najlepiej tymi pod ręką... Autoportret to moja bajka! Bajka bo tak mi się wydaje! Nie muszę chyba również, tłumaczyć się z tego, że plastyczność twarzy w portrecie jest u mnie również ważna, i patrzę w ten obraz troszkę jak w odbicie... Nie muszę tłumaczyć jak ważna w obrazie jest dla mnie kompozycja, bo tym dręczę w co drugiej swojej wypowiedzi... Światło oraz kolor i decyzje o jego braku... to się również mimo wszystko dość często wystukuje z mojej klawiatury... Technicznie rzecz biorąc i podsumowując tę część oceny technicznej pracy, nie mam uwag poza tym, że brakuje mi w oczach wyrazistości... kto jej się z nich pozbył? Odniosę się jeszcze do tego na końcu wywodu... Nie sprawdzałem w googlach, ale wydaje mi się, że nie ma jeszcze takiej wagi, która porównałaby w sposób czysto naukowy, wagi krzywd wyrządzonych na ciele z tymi wyrządzonymi na psychice - cięższych do ocenienia, czasem łatwiejszych do wykreowania i z uwagi na to znowu cięższych do udowodnienia w obu kierunkach, bo niezwykle często bagatelizowanych... i to powstałym ranom nie pomaga. Syndrom Sztokholmski łatwo rzucone na stół dwa słowa, powinny załatwić sprawę - tak myślano przez wiele lat. No przecież sam/sama tego chciałaś - nic bardziej mylnego w obliczu posiadania dobrego serca, gotowego ciągle wybaczać, pełnego nadziei i miłości... przecież było kiedyś pięknie, nadzieja umiera ostatnia... Myślę, że nasze społeczeństwo dojrzało już w pewnym stopniu do zrozumienia tego czym jest przemoc i znęcanie się psychiczne w związkach... I o ile świadome kobiety potrafią o tym już otwarcie mówić ... to dla mężczyzn jest to nadal wstydliwy temat. Wracając do oczu, pustych, bez emocji, wybałuszonych... Wspomniane przez Ciebie Autorze "blizny" te wyrządzone na duszy, widać w oczach z gestem ograniczonego spojrzenia, widać w ustach zatkanych nadmiarem owoców, które wyrosły na żyznej glebie braku zrozumienia, braku czułości... Wybacz, ale tak właśnie odbieram ... Pracę oczywiście dodałem już do ulubionych... mocno mnie dotknęła.
"Nów" Zbliża się Ostatnia Kwarta Moje oczy lśnią niczym gwiazdy Zanim zgasną tak jak Księżyc Poranek je wybudzi Budzik światła zagra Parodię kołysanki Słońcu Którą nucić będą Ostatnie moje promienie wildwhisper
Ależ ten ostatni plan łaknie światła... Widać, że to drzewo zaprzęgło wszelkie fabryki fotosyntezy, by choć tylko chwilę dłużej ustać na tej skarpie szarpanej wiatrem i wodą. Człowiek również jest światłolubny, oprócz fabryk melatoniny, nadgodziny w słoneczne dni robi istota szara ... nie trzeba się wtedy rozbierać, wystarczy przepustowość źrenicy. No ale jak czerpać z Kosmosu, to najlepiej całym sobą :) Piękna praca, z małym minusem za rozkład GO. No ale ostatecznie dobrze, że ten pierwszy plan mocno rywalizuje z drugim. Wracam tutaj by oddać należną ocenę
i to jest doskonały przykład tego, że niewiele jest dystansu od zdjęcia słabego do niesamowitego dzieła. Tutaj od razu widać, że scena została wymyślona w głowie "pstrykającego", tzw kreacja imitacja. Ja jak kreuję to wokół kreacji w sumie zbudowany jest temat a kreacja wokół tematu... i w tym jest deklaracja autorska o świecie wykreowanym i przedstawionym :))) Tutaj niby ma być natural i niby jest wszystko natural, z małyn wyjątkiem i właśnie ten mały wyjątek dominuje to zdjęcie i wychodzi sztucznie... I robi się fota o tym małym wyjątku ... spiętej dłoni na podłodze i całej reszcie utopionej w bokeh... Bokeh mówi również sporo i tutaj bokeh dalej potwierdza znowu w diabelskich szczegółach kreację... czyli wykorzystanie dużego przetwornika obrazu dla stworzenia tematu... zdjęcie nie wielkiego formatu a bardziej o wielkim formacie P.S. żeby nie było - jestem fanem plastyki wielkiego formatu, ba jestem fanem nawet średniego formatu ale i jestem fanem renesansowych obrazów hiperfokalnych ;))) muszą mieć swoje wytłumaczenie
Z całym szacunkiem dla widoków zapierających dech w piersiach, z pełnym zachwytem dla motylków i ogólnie pojmowanej natury, która w naszych twórczych i wrażliwych umysłach ma stałą przestrzeń na swobodne loty, z uwielbieniem dla dokumentów wcale kreowanych i dla kreacji barwniejszych niż powyższa - dziękuję za docenienie. Ubieram to w formę analizy, ponieważ z moich obserwacji wynika, że cześciej - tak ogólnie, jesteśmy bardziej przychylni obrazom, które pozwalają nam odpocząć, od już i tak nadwyrężonego grafiku spraw przytłaczających... doceniamy barwy, harmonię otaczającegonas świata, niesamowitą naturę - tymczasem ludzka natura również jest "kopalnią obrazów"... Pozdrawiam Rafał
Jak ja się cieszę, kiedy nadarzy się fotografia, przy której każda spędzona chwila nie jest czasem straconym. Zacznę od kompozycji, bo tylko tej mogę czepić się, mając wszelkie argumenty na to w kieszeni jednej czy drugiej... kosztem pustej prawej strony pokazałbym nieco więcej za bambusem z prawej...i tyle!! I w sumie tylko tyle z technikaliów bo BW bardzo przyjemne, w sumie to tę konwersję do BW mógłbym rozpisać i opisać, ale tak w skrócie... - dobrze w kontrastach i świetle jak i jakości - a jakość podczas konwersji zachowana i nie uległa sztucznym szumom oraz innym ozdobnikom,które wychodzą podczas zachłuśnięcia się różnorakim to filtrom-gotowcom. Co do treści płynącej z obrazka, nie będę się kontestował z początkiem weekendu, który właśnie Zbyszek rozpoczął... Dziś dzień Chłopa Wszystkiego najlepszego dla Zbyszka ;)
Wybacz Robercie, ale dopiero teraz znalazłem chwilę aby zabrać głos w odpowiedzi. I pomyslałem sobie, że Twój nienajkrótszy komentarz, to idealny powód na nieco dłuższą moją odpowiedź - może w formie polemiki z tym o czym napisałeś - w każdym razie również tęsknię do "wtedy" ale bardzo pozytywnie patrzę tam gdzie "będzie dopiero". I już tłumaczę dlaczego tak właśnie myślę... Wiesz, z pewnością było inaczej, być może lepiej, ciekawiej,... Ogólnie tak w naszej naturze bywa, że do tego co było, myślami wracamy z utęsknieniem. Ta retrospekcja przynosi wiele pięknych momentów, wiele pięknych obrazów obejrzanych tutaj, czasem wspólnie poczynionych z pięknymi, tak bardzo róznymi od siebie ludźmi. Porównując tamte do obecnych czasów, tamte wygrywają z wielu powodów. Dla mnie to był czas najbardziej intensywnej nauki fotografowania, przebijania głową własnych ograniczeń technicznych, sprzętowych ale i ograniczeń czysto socjologicznych, mających źródła u samej podstawy mojego wychowania i charakteru. Trudne walki słowem o własne racje często zakańczane wykluczeniem, często wspierane niewyszukanym choć myślę błyskotliwym pomysłem na pożegnanie się jak i pomysłem na powrót, bo kilka tych pożegnań powrotów było. Robercie, umieszczając mój wywód zawarty w analizie, myślałem przede wszystkim o tym aby miejsca na znaki mi w oknie komentarza nie zabrakło. Choć adresowany w odpowiedzi do Ciebie, to tak naprawdę razem z obrazem to raczej kartka dla tu i teraz obecnych. Było pieknie, fajnie, miłoi nie miło, było jaskrawo, tłumnie, gorąco... Wspomniałem wyżej, że wciąż mam nadzieje na kolejny renesans pośród twórców fotograficznych w takich miejscach. Znów na otwartą głowę, giętki język i odwagę wypowiedzenia kilku słów więcej niż "publikuj ". Czemu nie zrobimy tak, aby ktoś kiedyś wspominał również dzisiejszą FotoFerię... i nie mówię tutaj tylko o poziomie zamieszczanych prac, ale i poziomie i jakości zabieranego głosu. Ja najbardziej tęsknię do tej pięknej możliwości niezgadzania się ze sobą, która pobudzała do rozwoju. To w fotografii kocham najbardziej, dzięki niej można podróżować w czasie. Nie można dzięki temu zmieniać przeszłości, z całą jednak pewnością można Ją lepiej zrozumieć, a dzięki niej poznać lepiej samego siebie. Udanego i kreatywnego weekendu, ale tylko dla tych, co mieli siłę przeczytać do końca ;)))
Krzątam się ostatnio trochę po FotoFerii, nadrabiając moją absencję ostatnich tygodni, miesięcy,... I wiem, że nadrobić zupełnie się tego nie da , to jednak fotografie oglądam i często przeżywam je tak jakby tutaj trafiły dopiero dzisiaj. Mam wrażenie że, dojrzewały tutaj pod moją nieobecność dla mnie, awansując do galerii Wyższych, będąc niejednokrotnie wyróżnionymi... czekały własnie na mnie. Dlaczego o tym mówię? Bo jak wiecie lubię pogadać, często sam ze sobą, o obrazie, na który patrzę, który nie pozostaje mi obojętny, i ten powyższy nie jest tylko pretekstem ... Każdy z nas, ma swoje ulubione dania fotograficzne, do których przysiąść im w smak. Ja uwielbiam te, w których mogę odnaleźć samego siebie i część własnej historii. I dziś to ja czekałem na powyższą pracę, aby znów przeprosić się z klawiaturą. Człowiek od zarania dziejów związany był z wodą. Z resztą też nie tajemnicą jest, że woda ma właściwości lecznicze, kojące. Nie bez powodu człowiek szuka spokoju i wytchnienia u jej brzegów... Sam w zeszłym roku po ponad piętnastu latach wróciłem do wędkowania, i nie chodzi właśnie tutaj tylko o łowienie ryb tylko o ten czas poza dziczą cywilizacji. Jak kilku z Was dobrze wie, należę do tego grona niespokojnych dusz, które często wpadają w kłopoty ze względu swój charakter, ale kropla drąży skałę, nawet najtwardszą. Jak już mogłeś się drogi czytelniku zorientować, na monolog musiałem wybrać coś nostalgicznego, bo w takim niestety a może i stety nastroju dzisiaj jestem. Oprócz aspektu tematu wody i wędkarstwa przywiodła mnie tutaj niebanalna kompozycja, która anonimowego bohatera zestawia obok natury a nie przed nią. Surowość mroźnego klimatu nie pozostawia złudzeń, że wędrówka ptaków skłania się raczej ku opuszczeniu krajobrazu, niżeli wtargnięcia w ten i pozostania na dłużej. Człowiek i woda pozostaną, jednak niespokojny umysł i wyobraźnia podążą za kluczem poza kadr i będą snuć wyczekując kolejnego niezobowiazujacego spotkania. Odliczam ...
Bywają tutaj w inferii dość często tak piękne obrazy, że zapiera dech... klikasz na publikuj i czekasz aż będziesz mógł oddać swój "cenny-mało istotny głos" w postaci złotej gwiazdy. Są mimo wszystko również tutaj piękne obrazy, gdzie aż prosi się o komentarz, ... krytyki. Nieprzychylność aury, tj. brak światła, wszechobecna pustka oraz chłód, zamrożone dosłownie i w przenośni, źdźbła trawy wprowadzają nas w ten ponury klimat. Nie wspominam o pejzażu z uwagi na widoczny ślad człowieka, który zapomniał, nie był w stanie, który być może tylko i aż odszedł w pośpiechu z pola widzenia. Jesień i zima to dla wielu czas przemyśleń, czas odpoczynku... Natura odpoczywa od człowieka, sztygi siana od maszyn, obeiktyw aparatu odnadmiaru światła, ziemia od nadmiaru ciepła, cien od nadmiaru światła, szarość od nadmiaru zieleni, którą czasem sam bywam zmęczony szukając równowagi barw... Staję w butach autora i w tej mroźnej krainie dostrzegam coś dla mnie, coś co mnie mimo wszystko uspokaja wewnętrznie... Po burzy wychodzi Słońce, po Zimie nastepuje Wiosna... Być może wróci na to pole człowiek, który zapomniał o czymś, albo ktoś kto będzie kontynuował.
"Przecież jestem Młodsza-powinien ustąpić". Otóż nie Kochanie! Przez większość naszego życia, ustępujemy innym a przede wszystkim starszym i słabszym, a dla tych którzy nie mają wyboru, mamy nieco więcej wyrozumiałości. To czyni nas silniejszymi od samych siebie każdego dnia. Tym się różni nasze dziś od naszego wczoraj. Musisz wiedzieć też, że przyjdzie czas kiedy tę siłę odpowiednio wykorzystasz. Tak jak zrobił to ten wielowieczny dąb, napotykając na "swojej-twojej drodze" Ciebie.
Powyższy obraz wraz z apelem Fotoferii w pierwszej analizie wygląda niczym jakaś prowokacja zmyślnie przygotowana. Ani to kompozycyjnie książkowe, ani ekspozycyjnie naświetlone w zgodzie z naszym motto, z jakim zaczynamy dzień i fotograficzne podróże po FotoFerii - "Bo światło jest wszystkim". Za to tytuł conajmniej powinien nas zjedniczyć, gdyż zapewne bliski teraz w większości z nas. Wszyscy za czymś tęsknimy. Tęsknimy do podróży, do swoich ukochanych rekreacji, do pracy i swoich stałych klientów, tęsknimy za rodziną, za bezpieczeństwem... Miłość, strach, życie, śmierć, zdrowie, choroba, żal, nienawiść, radość,...to nośne tematy wszystkich dziedzin twórczych. Wszyscy tutaj z całą pewnością obracamy się przynajmniej w tej jednej dla nas wszystkich najważniejszej - Fotografii. Każdy z nas ma za sobą tomy przeczytanych książek, i periodyków, masę obejrzanych filmów i tutoriali. Najważniejsze w tym całym naszym przygotowaniu do świadomego tworzenia jak i do odbioru obrazów jest nasze życie, nasze osobiste doświadczenia, nasza wrażliwość, umiejętność empatii,...wiedza. Powyższa fotografia to prawdziwa pożywka dla dyskusji na tematy o kompozycji, o jakości i ilości zarejestrowanego światła, można przynajmniej z godzinę rozprawiać na temat wszystkich decyzji autorskich i ich słuszności... Dochodzimy w tym momencie do omawianej tysiące razy anonimowości. Na wielu galeriach to temat najbardziej sporny w kwestiach odbioru i oceny prac. Ja anonimowość zawsze szanowałem, jednak zawsze podkreślałem, że ocena każdej pojedynczej pracy jest wartościowsza, gdy ocenia się ją przez pryzmat portfolio autora oraz jego życie i doświadczenia. Mnie zawsze interesował człowiek stojący za przedstawionym obrazem i jego decyzje. Okej...powinno być jeszcze coś bezpośrednio o tym konkretnym przykładzie. Na ogromny plus szlachetnie pokazana kobiecość. To kompozycja zdecydowanie o bohaterce. Tutaj zaczynamy i kończymy podróż po tym sentymentalnym obrazie. Wielu kompozycje w fotografii traktuje czysto matematycznie...mocne punkty, tr?jpodziały, sztafaże, przeszkadzajki itd... W moim rozumowaniu kompozycji zawsze jest jeszcze miejsce na to co po za kadrem, na to czego wypatruje bohater jak tutaj , muoże to tylko trawiaste wzgórze, może skarpa czy urwisko...zmierzcha się i to ostatnia tęsknota a może świta i budzi się nadzieja lepszego jutra? To wszystko jak sobie razem jako odbiorcy poukładane czujemy równowagę i sens tej pracy albo i nie. Ja taką dostrzegam i obraz ten skutecznie budzi we mnie nietylko tęsknotę za pływaniem ale szereg tęsknot i normalności...
Aby modnym na portalu nie stało się pisanie analiz pod własnymi pracami, tym razem - i to już drugą pod rząd- wystosuję na obcej ziemi, "Tej Ziemi". Osobiście uwielbiam oglądać obrazy "z pogranicza tu i tam", które nie mają wyrazistego punktu zaczepienia w chronologii czasu...tzn takie, które poprzez własną formę, ładunek emocjonalny i przesłanie, stają się uniwersalne, symboliczne, ponadczasowe... Nie ingerują zbyt mocno w to co było, co jest i co będzie, po prostu są i niczym kroplówka sączą się nienahalnie do krwiobieg odbiorcy. Aby osiągnąć taki efekt nie potrzeba wiele, nie wymaga to wyrafinowanych technik i super sprzętów. Często wystarczy pomysł i jego subtelna w przebiegu realizacja. Czasem jednak dzieje suę wręcz odwrotnie... z efektem i przytupem muszą trafić w widza, czasem nieco śniącego, czasem trochę zajętego natłokiem spraw i problemów, może obojetnego...muszą nim wstrzasnąć by go zatrzymać i zmusić do refleksji. Pomysłów i realizacji jest wiele - liczy się efekt końcowy. Twoja Autorze praca, zatrzymuje w ten pierwszy sposób... Kompozycyjnie nie tylko bez zarzutów, te stonowane ciepłe barwy, z dominującym elementem czerni nie tylko się równoważą... Te nieostrości, zaszumienia, przenikania są niczym innym jak tą chwilą zatrzymaną w fotografii i wprawioną w ruch, nieco wolniej, tylko na chwilę albo na zawsze - pisałem o tym w poprzedniej analizie. Obraz bardzo symboliczny...mocno przypomina mi to wazon kwiatów. Przypomina mi to silne pragnienie obcowania z naturą - po to przecież przynosimy tę do swoich domów, z ogrodu, łąk i lasów i umieszczamy w wazonach, donicach. Ten kwiat nie został jednak ścięty wczoraj - poteżne ukorzenienie może świadczyć o tym, że kwiat ten jest tutaj od dawna, nauczył się żyć w tym mniej sprzyjającym świecie, albo jest w nim od zawsze. Drugim takim mocnym symbolem jest odwrócenie kielicha kwiatu od żródła światła... rośliny zazwyczaj za tym podążają...jednak nie zawsze, a dzieje się to zazwyczaj, kiedy organizm nie ma już siły za światłem podążać, kiedy poddaje się ale i również wtedy, kiedy akceptuje zjawisko przemijania, odklejenie się duszy od ciała i przejścia w miejsce, które może być taką samą niespodzianką jak świat, z którym własnie się żegna... Proszę mi wybaczyć te nostalgiczno ponure interpretacje ;)))
Wnikliwie przeczytałem poprzednią analizę i ją poleciłem. Uważnie również przeczytałem argumenty osób schlebiających powyższej pracy oraz sumiennie odgrzebałem z pamięci moje pierwsze wrażenie, jakie towarzyszyło mi kiedy oceniałem powyższą pracę - kiedy nie było jeszcze żadnych wypowiedzi oceniających i widzów. O pierwszym wrażeniu, o technikaliach, o temacie, o szybkości oceniania, pewnościach w ocenie i watpliwościach... "o słowie, które potrafi zawrócić rzekę" Mi osobiście ocenianie prac wychodzi różnie... Szybko, wolno, celnie, niecelnie, wnikliwie, do niektórych wrócę jeszcze raz, kilka razy, albo będę miał je już odciśnięte w sobie na zawsze... Nie zamierzam więc kokietować, że każdej pracy poświęcam tyle samo czasu. Nie będę ściemiać, że wnikliwie przyglądam się każdej, bo byłoby to przede wszystkim nieuczciwe wobec autora, w stosunku do siebie jak i tego, czego akurat sam szukam w fotografii i obrazie. Muszę dodać jeszcze, że wiele prac pozostawiam bez komentarza, bez oceny, ba nawet bez kliknięcia i oglądnięcia...z wielu przyczyn. Nie byłem wtedy przy kompie podczas tzw publikacji w inferii, albo miniaturka mnie nie zainteresowała... możę pisałem pod inną pracą obszeną anqalizę i pozostało mi już niewiele czasu na inne prace...podczas ich krótkiego żywota w inferii. Z pkt widzenia technicznego, obrazowanie takie dla mnie jest egzotyczne, ciekawe, gdyż sam do takiej się nie uciekam- może kiedyś, z całą jednak pewnością podobnych prac w tej technice, każdy z nas ma możliwość oglądania każdego dnia nowych. Można wyrobić soebie jakieś zdanie, chociażby tylko i wyłącznie na podstawie prostego założenia: podoba się - nie podoba się, tak striicte w uciesze dla oka, czysto estetycznie. Z całą pewnością można zwrócić tutaj szczególną uwagę na pionowe i skośne, poszarpane i poprzerywane ale też ciągłe linie. Statyczność drzew i brzegu wydaje się tylko pozorna, dzięki tej technice oraz perspektywie względem linii brzegu tego "zbiornika z wodą" ta żywa-martwa natura ożywa i to jest w tej technice bardzo ciekawe. Ta niedoskonałość nieostrości potrafi tchnąć życie w kamień, cegłę budynków, mury ... to przyspiesza jednak również zjawisko przemijania. O ile więc, mówi się potocznie, że dzięki fotografii zatrzymujemy chwilę, to dzięki tej technice tę chwilę zatrzymaną jakby wprawiamy w ruch... w kamieniu bije serce, w set-letnich drzewach szybciej płyną soki, niezniszczalne budowle stają się wątłe i kruche... Jedyną uwagę, jaką mogę oprzeć w argumentach pozasubiektywnych to fakt, iż widziałbym jasności prześwitu w koronach nie ciemniejsze od jasności odbitychw wodzie ... Technikalia na bok... Ten węglan wapnia czuję - tfu przepraszam - wodorowęglan... czuję. Sam ostatnio budzę się i zasypiam przy nucie takich obrazów, muzyce, rozmyślań w podobnym odcieniu... Jednakże coś spowodowało, że znalazłem się w tej grupie ludzi, których ta praca nie przekonała w pierwszym momencie, i proszę mi uwierzyć na słowo, że to nie niechęć do autora, to nie lenistwo czy klikactwo, to nie beztroska... uważam osobiście, że moje zmysły dzisiaj są jakby bardziej wyostrzone niż przed tygodniem, dwoma, miesiącem, ... po prostu czegoś moim zdaniem zabrakło by w tamtym momencie mnie przekonać. W samym obrazie często szukam pierwiastka ludzkiego, ale nie zawsze. Jest sporo prac, które jednych zachwycą, innych nieco znudzą, część przejdzie obojętnie a inni pochwalą i zapomną... teraz wiem, że Twój obraz ze mną zostanie na dłużej, niż tylko tę chwilę po ocenie w inferii... W tej chwili byłbym gotów oddać głos pozytywny ale co to zmienia? Zmini nazwę galerii, w której ostatecznie się znajdzie? Przecież funkcję jaką Twój obraz miał spełnić, wypełnił doskonale... Pamiętaj, najgorsza jest obojętność. Choć i brak jaj do przyznania się popełnionego błedu, albo przyznania się do swoich racji, kiedy te są inne niż prawi większość bywa równie kłopotliwe dla autora. I znam to co myslisz doskonale... Ale nie dajmy się złym emocjom. Nie wymagajmy też zbyt wiele od widza. Z goracymi pozdrowieniami
Nie jestem pewien, czy poniższe dywagacje są wystarczające by stać się analizą powyższej pracy. Z calą pewnością wystarczyły jednak by spowodować we mnie chęć poczynienia tego autoportretu i wreszcie zrodziło to potrzebę podzielenia się słowem... Za długie na komentarz by zamieścić w opisie, więc... Kiedy nasze dzieci teraz śnią o zabawie z rówieśnikami, marzą o podróżach i wycieczkach do zoo, o placach zabaw, my dokładnie w tej samej chwili - tyle że na jawie - rozmyślamy o tym samym z męczącym i pełzającym niepokojem z tyłu głowy... Czy będzie jak i za co wrócić do normalności? Wiemy jak było, nie wiemy jak będzie. Z całą pewnością nie będzie lekko...Być może to tylko próba odczłowieczania mas albo uczłowieczania jednostek, a może sami sobie to skrzętnie przygotowaliśmy, poddając się modzie konsumpcjonizmu, życia w pełni komfortowego>? Kiedy nasze dzieci budzą się po nocnym śnie, dziennej drzemce przytulamy je i mówimy im, że za chwilę znowu będzie normalnie, że cała ta sytuacja to tylko jakaś chwilowa aberracja życia społecznego - mówimy im i sobie- "wszystko będzie dobrze". Zróbmy wszystko co w naszej mocy aby pokolenie naszych dorastających dzieci nie było w przyszłości określane "pokoleniem epidemii", "pokoleniem epidemii strachu"... Cała ta sytuacja powinna uświadomić wszystkim, że nie tylko w przyszłości trzeba się strzec nieznanych dotąd wirusów i chorób, które wywołują i ludzi, w których ręku mogą być bronią obezwładniającą cały gatunek ludzki, ale trzeba również strzec się strachu przed samą bronią ... ten bywa często wystarczająco skuteczny...
Zgodzić się muszę co do propozycji w B&W aż się prosi ... Bedę bronić jednak decyzji autora, co do wersji z jego cieniem... Jest tutaj masa trójkątrów w geometrii, dlaczego nie powtórzyćby tego w treści tak jak zaproponował autor ??? Balet kojarzy nam się z dość poważną "dyscypliną" zwiazaną mocno z operą, teatrem, ogólnie ze sztuką... Fotografia to jedna z młodszych jej cór, która dość często podgląda,dość często przemyca do siebie stare tematy w nowym świetle. Bardzo brakuje mi tutaj takiego narzędzia,dzięki któremu za zgodą autora, mógłbym zaproponować graficzną wersję/propozycję...ciężko słowem zademonstrować- pozostaje sobie wyobrazić to co napisane... Przy konwersji do B&W mocno trzeba byłoby się zastanowić jednak, czy w tym ciemnym trójkącie ponad głową bohaterki naszej fotografii, nie powinno być więcej szczegółu, faktury... cięzka to chmura ponad głową, przytłacza już teraz, w B&W będzie jeszcze ciężej... ale może to i dobrze będzie kontestować w "pozie na paluszku" - znamy doskonale te "pocharatane palce baletnic" ... tak lekko a tak ciężko.
Już któryś raz z rzędu to ja piszę analizę pod swoją pracą i w sumie wolałbym takową, nawet krytyczną przeczytać spod klawiatury widza, no nic obiecałem słowo wyjaśnienia to służę słowem... W popczątkowej fazie głosowania troszkę ponarzekałem sobie na brak negatywnych komentarzy, które bym chciał zobaczyć w parze z oceną, teraz w sumie mógłbym troszkę ponarzekać na tych co dali na TAk i też milczeli ;). Słowo może bardzo wiele. Może przekonać widza mniej wrażliwego, może przekonać widza mniej wnikliwego, słowo może zawrócić rzekę. Rzeczowy komentarz, może również być kostką domino inspirującą pozostałych, może być kroplą tnącą skały, dzięki dyskusji zyskuje każdy...i widz i autor. Poszukiwanie argumentów wiele uczy, pozwala dostrzegać popełnione błędy, pozwala również utwierdzić autora w słuszności jego decyzji, lecz z tymi ostatnimi oczywiście bywa różnie-to aż i tylko decyzje :) Powyższy "model usługąjący" damie, został stworzony w jednym celu. Ma doskonale wiedzieć, czego ta w danym moemencie oczekuje i wykonać to z należytą starannością. A co kiedy dojdzie do tzw zgrzytu, kiedy "model usługujący" również zacznie "myśleć o niebieskich migdałach" ? Pomyli się o milimetr, a może o troszkę więcej? Pierwsze "Modele Usługujące" mogą przecież posiadaćwady fabryczne. Od bardzo dawna interesuje mnie osobiście wszystko co związane z science-fiction, a obserwując wnikliwie otoczenie i otaczający mnie świat, często przekonuję się, że to cokiedyś było fikcją dzisiaj staje się na wysiągnięcie ręki i zupełnie dostępne- sami sobie odpowiedzcie czyż tak własnie nie jest? "Model usługujący" - tak go nazwałem na potrzeby tej analizy, każdy jednak niech nazwie sobie to co widzi inaczej. Zresztą z tym tytułem byłoby chyba już zbyt dosadnie. Wszystkie swoje prace tytułuję, często przewrotnie, ... "Model Usługujący" "sługa" "kolory" "niebieskie Migdały" Tytuł w głowie miałem przystępując do realizacji tej sceny, jednak pomysł przeklejenia twarzy, idealnie odbitej do właścicielki, zupełnie niedbale zamontowanej na taśmie produkcji... ten "Model usługujący" ewidentnie posiada wady, pojawił się podczas edycji. A dookoła tej sceny i tematu chodziłem kilka lat. Stąd uważa, że ten włos w zupie, ten za ciepły drink, ta mucha w rosole widzowi i autorowi się po prostu czasem należą ;). Postęp technologiczny, automatyzacja, często idą w parze z lenistwem i wygodnictwem u konsumenta, z chęcią ogromnych zysków po tej drugiej stronie. Filmy takie jak "Ja Robot", "Surogaci" i inne poruszające w poważniejszym tonie problem wywarły swojego czasu ogromny wpływ na to co sam o temacie myślę, a powyższa praca jest wypadkową mojej "wesołkowatości w obliczu zagłady". To takie straszne,że aż śmieszne i na odwrót - przytoczę tutaj tytuł innej pracy z FotoFerii: "Wygrana W Bierki Podczas Eksplozji Bomby Atomowej". W niedalekiej przyszłości, w każdej knajpie, w każdym sklepie, wszędzie ... składając rezerwację, "system doskonale będzie wiedział" co lubimy, co potrzebujemy... obsłuży nas robot, którego twarz, budowa ciała, sposób bycia będzie zgodny z naszym gustem (zgodny z naszymi plikami cookies). Maszyna, kompletująca za nas zakupy w coraz modniejszych sklepach samoobsługowych inteligentnie nas zaskoczy, sprawi przyjemność- spakuje to w torbę koloru i wzoru, który również nam przypadnie do gustu...pochwali za nową fryzurę, wgląd do tego teżbędzie i w większości będziemy wniebowzięci! Ludzie którym będzie brakowało, nieidealnego pierwiastka ludzkiego w tak idealnie poukładanym świecie... będą wyjątkowo samotni i nieszczęśliwi. I moim zdaniem coś po prostu się wydarzy...ktoś popełni błąd. Maszyna z wadą pomyli się o milimetr... i rozleje napój na "piersiątko", obleje nas gorącą zupą, usunie serce zamias wyrostka... Wybaczcie błędy, ale moja przyszłość woła "opa", więc muszę tutaj skończyć bez poprawek. Idealnie :))) Dziękuję ślicznie za poświęcony czas na komentarze ,oceny i być może chwilę refleksji po przeczytaniu tych wypocin.
Dwa dni temu dodałem analizę do pierwszej z dwóch moich prac jakie postanowiłem wybrać do mini konkursu pt. "Moje najlepsze zdjecie". Na równi z tytułem konkursu przyjmuję określenie "moim zdaniem moja najlepsza praca" ;). Pod fotografią przedstawiającą krzyż i rybę zasugerowałem podobieństwo kompozycji do pracy powyższej...metodę ja?ą przyjąłem w obu to uzupełnianie się planów w treści. Tam symbole chrześcijańskie, przywołujące koniec życia ziemskiego... tutaj muzyka, a raczej niekompletny instrument i tęsknota pojedynczego dźwięku za melodią. Czy tak wyglądać może niebo dla zagubionych nut? Może to magiczny moment przejścia do innego wymiaru, a moze to miejsce docelowe ucieczki od tego co ziemskie. Co miałem na myśli kreując świat przedstawiony? Tak jak w tytule...to mój azyl, wolny od poczucia winy, od zła i pogardy. Pierwiastek ludzki zredukowana znów do minimum biorąc pod uwagę, że to mimo wszystko o człowieku lub tym czym staje się przenikając choćby myślą w takie miejsca.
Ostatnio jesteśmy wszyscy mocno "poszarpywani" informacjami z kraju i ze świata. Ziściło się też zresztą stare chińskie przekleństwo - "abyście żyli w ciekawych czasach"! Czyż nie są ciekawe? Jaskrawieją z każdym dniem... Co mają jednak powiedzieć najstarsi, którzy pamiętają dawne ciekawe czasy i przeżywają ciekawe czasy dzisiaj? Wczoraj zaintrygowała mnie wiadomość na FF o mini konkursie pt. " Moje Najlepsze Zdjęcie". Od razu pomyślałem sobie o dwóch swoich pracach, tak bardzo skrajnych w treści i tak bardzo podobnych w kompozycji... Dzisiaj poświęcę troszkę słowa w analizie, pierwszej z nich. Każdy z nas ma swoje ulubione zdjęcia, ze względu na treść, ze względu na wartość sentymentalną, ze względu na kunszt warsztatu wypracowywanego latami, ze względu na łut szczęścia ... Jak każdy, i ja mam dylemat... Wybrałem dwie swoje najlepsze fotografie z uwagi na to, że to było "wczoraj". Wczoraj były moje 34 urodziny i wydarzenie, obok którego cięzko przejść obojętnie - obchody w Aushwitz związane z 75 rocznicą wyzwolenia Obozu... Powyższa fotografia ma dla mnie szczególne znaczenie pod wieloma względami. Wszystko wokół przemija, nic nie jest trwałe. Przemija zdrowie, przemija wiara, przemija człowiek, przemija byt... przemija wreszcie pamięć. Ta fotografia moim zdaniem ma tę magiczną moc fotografii, która się przeciwstawia pojęciu czasu - pamięta, przypomina, nie przemija, ostrzega... Prosta kompozycja, proste symbole- wszystkim dobrze znane. Jednak przy obojętości wspominanej przez Pana Mariana Turskiego podczas wykładu w Aushwitz - i to za mało. Obojętność takie obrazki chowa głęboko na dnie szuflady. Każdy z nas ma taką szufladę własnych demonów. Landrynkowe łatwe życie znieczula i przyzwyczaja. Ta fotografia, a potykam się o NIĄ przy każdym spacerze po własnej galerii, przypomina mi kim jestem, kim jesteśmy, czym są problemy dzisiejsze, czym mogą być problemy jutra... Idealnie równoważy sowizdrzalski ton reszty moich prac i to prawdopodobnie największa tej fotografii siła dla mnie osobiście.
Ciężkie i przepełnione emocjami to milczenie, zasysa mnie więc za tą maskę i wypluwa spowrotem, jako widza przed ekran monitora... Myślę, że ta maska odrzuca jak przeszczepiony narząd swojego nosiciela. I na odwrót. Oboje jednak bez siebie funkcjonować już nie potrafią, gdyż świat, dookoła niezbyt na to pozwala. Moment przedstawiony w obrazie jest chwilową powtarzającą się jednak separacją, chwilę po zaś pojawia się syndrom odstawienny i żyją w symbiozie do następnego rozwarstwienia się jestestwa nosiciela. No właśnie, tylko kto jest nosicielem a kto lokatorem, kiedy "maska" ma tak wielką moc ? Tutaj ewidentnie jest nieco więcej niż jeden duchowy organizm... Obserwujemy nijako rozdzielenie dwóch różnej gęstości cieczy, do dyfuzji materii pozaorganicznej dochodzi jednak jużna naszych oczach... Maski w naszym życiu często są jak skafander dla astronauty... tak ciężko przetrwać nam w tak nieprzyjaznym środowisku, pośród tylu drapieżników. Tyle jeżeli chodzi o mój odbiór... co do technikaliów nie widzę sensu jakiejkolwiek analizy, wszystko tutaj się klei i kompozycyjnie i w światłocieniu...