Od 20 lat zadaję sobie pytanie: czy to jest to, co Tygryski lubią najbardziej? W związku z nieustającym zaprzeczeniem, które wyskakuje co jakiś czas w okienku odpowiedzi - wykonywałem w życiu kilkanaście różnych zawodów. Uczyłem się na pedagoga a zostałem hodowcą koni wyścigowych. Potem rzuciłem to, żeby spróbować żyć z fotografii. Ale wciąż nie powiedziałem... Tak, to jest to. Obecnie jestem miejskim aktywistą, scoutem filmowym, fotografem, a nade wszystko tatą Zosi. Fotografia jest dla mnie uniwersalnym językiem, dzięki któremu mogę opowiedzieć siebie.
Człowiek do kwadratu... Choć zdarzają się i prostokąty. Moje zdjęcia starają się zaglądać poza fasadę, mimo, iż często z pozoru są o powierzchowności, zawsze sięgają pod skórę, by koniec końców, opowiedzieć jakąś historię.
Jak trzeci raz wylądowałem u lekarza z wypadniętym dyskiem, przy okazji kolejnego incydentu z koniowatymi w roli głównej. Ale potem był jeszcze jeden "krytyczny" moment. Wtedy kiedy ktoś spytał czym się zajmuję, a ja odpowiedziałem - jestem fotografem. To określenie siebie mnie zdefiniowało.
Raz na jakiś czas na wystawie, ale głównie tutaj - na Fotoferii. :) Obecnie nie publikuję ani nie tworzę praktycznie nic. Dużo pracy, świeżo upieczona córeczka. Pampersy wygrały z koreksem. ;)
Staram się nie brać. I od kilku lat mi się udaje. W zasadzie doszedłem do wniosku, że nie lubię się przypodobywać ludziom. W tej liczbie i jury. Ale to pewnie z tego powodu, że nigdy nie udało mi się nic wygrać. Albo nawet być blisko...
Do kuchni (siedzę na fotelu z kółkami)! A tak na serio, to nie potrzebuję wyjeżdżać, żeby robić zdjęcia. Wręcz odwrotnie, jak wyjeżdżam to staram się trzymać z daleka od aparatu. Zdjęcia robi głównie żona wtedy. Ja chłonę.
Dobrych fotografii jest wiele. I w sumie niewiele trzeba, żeby były dobre. Co innego z fotografiami wybitnymi. Te już muszą mieć haczyk.
Copyright © 2024 fotoferia.pl